sobota, 6 lipca 2013

137. jajecznica i nieudane lądowanie


Wczoraj jadłam taki makaron, połączenie jest naprawdę dobre.
Chyba wierzę w karmę. Tak bardzo bałam się, że na "fantastyczny" weekend jaki miałam mieć zarażę się od mamy grypą żołądkową. Pokłóciłam się z nią, przez to, że chodzę do późna. Wczoraj było ognisko. Powiedziała bym bawiła się dobrze i była tam ile mi się chce. Grypą się nie zaraziłam, za to jeszcze przed imprezą spadłam ze skarpy. Miałam buty na koturnie. Noga mi się przekrzywiła. Przez kilka godzin ogniska niewiele bólu czułam, dopóki mojej przyjaciółce nie zachciało się jeść. Idąc było coraz gorzej. Na ognisko nie wróciłam, za to zwijałam się w domu z bólu. Najpewniej jest to ścięgno. Karma, weekend i tak się nie uda, tak jak coś, na co bardzo liczyłam. Zawsze tak jest.

4 komentarze:

  1. Na bogato :)
    Biedna, mam nadzieję, że jednak to nie jest nic aż tak poważnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś w tym jest. To teraz kuruj nogę. !

    OdpowiedzUsuń
  3. lubię takie fanaberyjne jajecznice.
    karma... bardzo mnie intryguje. i raczej coś w niej jest.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślałam, że to awokado a nie cukinia :P

    OdpowiedzUsuń