sobota, 30 listopada 2013

273.


Rye pancakes filled with white cheese with cinnamon, served with roasted apple with cinamon bark and maple syrup 


No i właśnie tego mi było trzeba :) Braku pośpiechu! Lubię, jak budzą mnie krople deszczu. Mam takie poczucie, że kiedy pada, mogę się bezkarnie wylegiwać w łóżku cały weekend. Co prawda z Ludźmi Bezdomnymi, ale lepsze to, niż kolejne 3 godzinne maratony wiszenia nad arkuszem. Lubię sobotę, po prostu.



Wczoraj obejrzany. Kolejny film, który podkreśla geniusz Kubricka. Polecam!

piątek, 29 listopada 2013

272. zatęskniłam


Millet milk pudding with dessicated coconut, dried apples and dried mango, served in a peanut butter jar

Za jaglanką! :) Ugotowana wczoraj, włożona do lodówki na noc, rano podgrzana w mikrofali - i tak mi śmiesznie wyskoczyła, prawie uciekła. Równocześnie powiem Wam, że już mam dosyć tych śniadań przygotowywanych wieczorem przez maturę. Dziś najgorszy dzień - polski rozszerzony (wolałabym napisać wos, ale wiadomo, że moja nauczycielka polskiego i równocześnie pani wicedyrektor wpisała wszystkich na polski bo to "nie jest koncert życzeń"), no a potem rozszerzona historia. Za wcześnie na to, nie dość, że nie omówiliśmy jeszcze wszystkiego - a ja w dodatku czuję, że mam taką dużą lukę w mózgu jeśli chodzi o nowożytność (nie zdążyłam po prostu jeszcze tego powtórzyć). Cóż, co ma być, to będzie.



czwartek, 28 listopada 2013

271. najlepszy chlebek bananowy

Rye cocoa banan bread with peanut butter and raw cocoa beans (no sugar)

Użyłam jedynie mąki żytniej, zamiast żółtka olej, wzbogaciłam o garść kruszonych ziaren kakaowca

To było po prostu genialne! Jeżeli pożądaliście smaku a'la czekoladka reese's w owsiance to ten chlebek będzie strzałem w dziesiątkę. Jak dla mnie jeszcze pyszniejszy. I jak Maria mówi - następnym razem na całą blachę. Polecam jednak wzbogacić go o ziarna kakaowca, jak ktoś ma - nadają super chrupkości i jeszcze bardziej kakaowy posmak. I obowiązkowo mnóstwo masła orzechowego!


Zmęczona mina przez matury, to ja!

środa, 27 listopada 2013

270. kakaowy pęczak z chilli


Cocoa buckwheat groats with raw cocoa beans, cane sugar and chilli with sea salt, served with yoghurt and tangerines

Duże doładowanie na dzisiejszą matematykę. Będzie mi potrzebne.

 

wtorek, 26 listopada 2013

269. ciasto marchewkowo-pomarańczowe z ciasteczkowym nadzieniem + 10 faktów o mnie


Rye carrot cake with fresh orange juice and orange peel filled with cookies spread

/przepis
1/2 szklanki mąki żytniej
1 marchewka starta na grubych oczkach
1 jajko
sok wyciśnięty z 1 pomarańczy
skórka starta z tej samej pomarańczy
cynamon
gałka muszkatołowa
szczypta sody oczyszczonej
szczypta soli morskiej
łyżka kremu ciasteczkowego

Jajko bełtamy z sokiem, dodajemy startą skórkę, marchew, mąkę i przyprawy, mieszamy. Masa powinna wyjść gęsta. Przekładamy połowę do natłuszczonej kokilki, dodajemy łyżkę kremu i przykrywamy ją resztą masy, wyrównujemy. Pieczemy do suchego patyczka ok. 40 minut.

I ja musiałam spróbować tego kremu :) Pyszny, jednak jak dla mnie trochę za słodki (ale jednak w końcu to ciasteczka, muszą być słodkie!), no i skład przyprawia o zawrót głowy - ale czasem można. Przygotujcie się na tydzień śniadań przygotowanych dzień przed - próbne matury, w szkole o 8:15, a nawet i wcześniej. Także lecę a Was zostawiam z 10 faktami o mnie, do których nominowała mnie Natalie - dziękuję!

1. W dzieciństwie chciałam być baletnicą albo malarką, potem stwierdziłam, że będę aktorką, dopiero później - dziennikarką. W każdym razie zawsze "artystką".
2. Jako właśnie "mała artystka" uwielbiałam deklamować wiersze - od małego, czego nie pamiętam - "stoi na stacji lokomotywa" przed wszystkimi gośćmi rodziców, później - byłam uczestniczką wielu konkursów recytatorskich, które z reguły wygrywałam.
3. W gimnazjum wygrałam olimpiadę z języka polskiego - w związku z tym miałam dostęp do wszystkich liceów w Polsce i przeprowadziłam się do Warszawy w drugiej klasie (czego żałuję - mogłam w pierwszej, do wielu szkół nie miałam już dostępu poprzez brak miejsc, nawet z tą maksymalną liczbą punktów).
4. Równocześnie okazało się, że źle wybrałam i w drugiej klasie bardzo żałowałam, że nie byłam bardziej ambitna i nie poszłam do najlepszej szkoły tutaj, a jedynie do ok. 10 w rankingu (okazało się, że rankingi to bujda, życie).
5. Pomimo tego, że mam kolczyk w nosie (przegroda - septum), chowam go do szkoły - nie jest ona wymagająca względem ubioru (masa ludzi z przeróżnymi kolorami włosów), jednak obawiam się trochę reakcji mojej nauczycielki z historii (dużego autorytetu).
6. W pierwszej i drugiej klasie gimnazjum miałam raczej smętny okres swojego życia - "fazę" na książki o narkomanach, pisałam również wiersze, dużo wierszy.
7. Jeszcze wcześniej prowadziłam bloga o syrenkach H2O - tak, wiem - ale śmieszniejsze jest to, że poznałam wtedy bardzo dużo ludzi - z jedną dziewczyną utrzymuję kontakt do teraz, przyjechała do mnie kilka razy.
8. Innym etapem mojego życia było zafascynowanie modą - z tego okresu mam liliowe i białe martensy oraz magazyny Vogue ze Stanów (wyżebrane od ojca), czy z krajów, które odwiedzałam. Oglądałam wtedy też wszystkie możliwe kolekcje. 
9. Mam przyjaciółkę, z którą trzymamy się ze sobą (z niewielkimi przerwami) od małego-małego - nasza przyjaźń na szczęście i te przerwy, i mój wyjazd przetrwała.
10. W dzieciństwie bałam się zdjęć rentgenowskich - były przede mną chowane w najciemniejszy głąb szafy. Teraz nie mam żadnych fobii.

Jak widzicie fakty całkiem retrospektywne. Dla zainteresowanych - 20 faktów o mnie (innych :)).

poniedziałek, 25 listopada 2013

268. i domowe masło orzech laskowy


Banana milk oatmeal with real vanilla served with greek yoghurt, orange and homemade hazelnut butter with cinnamon, sea salt and sugar cane

Wiem, że nie ma (jeszcze!) idealnej konsystencji masła - ale to tylko dlatego, że nie chciałam, by mój ulubiony kuchenny sprzęt (czyli blender) się zapalił. Nie mam żadnego robota kuchennego, dlatego muszę kupować najprostsze masło z fistaszków, niż jak Wy robić cuda z najróżniejszych orzechów. Stwierdziłam jednak, że już ze zmielonych mogłoby by wyjść. Wyszło. Prawie - blender był tak gorący, że już nie chciałam "urabiać" tej konsystencji i zostawiłam tak jak jest. W domu mam zamiar poeksperymentować z młynkiem do kawy lub cukru pudru - ktoś ma jakieś doświadczenie w tej dziedzinie?

Przede mną naprawdę ciężki tydzień. Zbieram się.



niedziela, 24 listopada 2013

267. owsiane a'la tiramisu z wódką orzechową


/przepis
4 łyżki płatków owsianych
kieliszek wódki (duży bądź mały w zależności od preferencji :))
ok. 100 ml kawy (u mnie parzona w ekspresie przelewowym - może być espresso, rozpuszczalna)
200g serka homogenizowanego naturalnego
1 banan
kakao

Płatki zalewamy wódką i kawą. Banana kroimy na plasterki. Połowę przekładamy na płatki, potem dodajemy serek, resztę banana i posypujemy kakao (można ten krok zrobić rano). Wstawiamy do lodówki na kilka godzin (ja na całą noc).

To chyba pierwsza w mojej karierze wódka na śniadanie :)) Stwierdziłam, że lepiej zrobić sobie coś takiego w niedzielę (choć lodówkowe) niż przyjść w poniedziałek do szkoły i dostać ochrzan od nauczycielki z historii ^^ Soplicę Orzechową lubię bardzo - szczególnie z mlekiem - żartobliwie taki drink z moją przyjaciółką nazywamy monte. I skorzystało dzisiejsze śniadanie oraz ja wczoraj - po 5-cio godzinnym maratonie  z historią wypiłam sobie takie monte, pomogło.




sobota, 23 listopada 2013

266. cesarz


Najpierw muszę trochę sprostować wczorajszą notkę. Lubię używać sarkazmu, najczęściej w taki sposób, że nikt mnie nie rozumie ("Olka, co Ty pi*rdolisz?!"). To nie tak, że nie uczę się do matury tylko siedzę i bawię się w głupie gierki. Bo tak, ja naprawdę lubię robić zadanka z matmy w piątek do 23:30 (to też sarkazm żeby nie było). Wczoraj chciałam wyrazić swoją frustrację. Bo tak, z dnia na dzień robię się coraz bardziej sfrustrowana. Jestem sfrustrowana jak co roku na tę szarą, smutną porę roku przystało ale ten rok jest szczególny, więc jestem sfrustrowana podwójnie - bo nie mam czasu się frustrować, więc to się wszystko kumuluje. Kiedyś któraś z blogerek napisała, że jesteśmy trochę superwoman - zapamiętałam to. Godzenie szkoły, jedzenia, w dodatku jeszcze pilnowania diety, codziennych treningów, warsztatów, przygotowań do debaty w związku z nimi oraz nauki do matury jest... cóż, nie wiem ile razy użyję dziś tego słowa - frustrujące. Frustruje mnie też to, że to tak obszerny materiał - historia i wos, że choć się uczę, to wciąż czuję, że to nie wystarczy. W tym wszystkim odzywa się ten mój cholerny perfekcjonizm albo syndrom jedynaczki - być najlepszą we wszystkim, mieć najlepszy umysł i najlepsze ciało. Zdaję sobie sprawę, że to czasem nieosiągalne, ale na swoją ambicję i upór nic nie poradzę. I nawet jeśli, to nadal mam masę wątpliwości odnośnie studiów, a nienawidzę nieposiadania planu, takiej niepewności. Nie chcę potem wylądować w miejscu, do którego nie należę, choć oczywiście wiem, że nie mogę zaplanować przyszłości. W dodatku frustrują mnie jeszcze czynniki zewnętrzne jak chociażby fantastyczni nauczyciele, którzy wzięli sobie za cel życiowy pognębić nas w 3 klasie, tylko dlatego, że nie lubią naszego wychowawcy i tym podobne. Innymi słowy - szkoła niszczy marzenia. A ja jestem po prostu zmęczona.

No, to tyle do tego - gratuluję jak ktoś wytrwał i nie załamał rąk! Odnośnie wczorajszego stołu - wykrakałam. Tzn. częściowo. Pot leje się ze mnie strumieniami, chcę mieć tylko i wyłącznie święty spokój, pomiędzy jedną pompką a drugą dzwoni do mnie moja współlokatorka - "blabla zaraz będzie do Ciebie dzwonił właściciel, żebyś obejrzała meble blablabla tak zrozumiałam, blablabla tylko żeby ich dziś nie przynosił blablabla schowaj mojego królika". Najpierw się wkurzyłam, że ten ***** (już chyba wiecie jakie mam o nim zdanie) się nie zapowiedział, no ale w końcu nie zadzwonił. I kto tu jest dorosły?


piątek, 22 listopada 2013

265.


Po dzisiejszym śniadaniu mam już dosyć jedzenia bez stołu jak pies. Wkurza mnie mój właściciel - sorry, nasz "wujek" - zdziadziały milioner. Płacimy milion milionów, wow, mieszkanie w samym centrum, wow, taki prestiż, Zbawix, obok Jacyków, Daria Widawska, Kiersznowski i te sprawy - no i te obiecanki - nowe łóżko, jakieś szafki, krzesła, stolik. Gdzie one są bo jakoś ich nie widzę?

Nic tylko na ten kolejny piękny dzień:


Tak, to zaanimowana ja. Również zaczęłam bawić się w tę gównianą aplikację zamiast uczyć się do matury.

czwartek, 21 listopada 2013

264. wszystko co kocham



Czyli banan, serek wiejski, cynamon i masło orzechowe. Przygotowana wczoraj, dziś podgrzana - nie mogłaby bowiem istnieć bez rozpływającego się w środku masła :)



środa, 20 listopada 2013

263. chmurka



*Ponieważ śniadanie zrobiłam wieczorem płatki wcześniej zalałam wrzątkiem i na chwilę odstawiłam. Dodałam tylko łyżkę ricotty bo więcej nie miałam. Dodałam całe jajko - po ubiciu białka dodałam żółtko i jeszcze trochę ubijałam.



Dziś post pod trochę innym tematem. Źródło (przeczytajcie całość, polecam!).



A kogo Wy wolicie? Facetów czy koty? ;)

wtorek, 19 listopada 2013

262.


*Dnia poprzedniego woreczek ugotowany na obiad - druga połowa na dzisiejsze śniadanie :)

Mogłam w sumie wymyślić coś wymyślniejszego (haha), wszak znowu (!) nie ma mnie w szkole - która tak uwielbia marnować maturzystom czas - 4 zastępstwa bym dziś miała, w tym kolejną matmę (liczenie średniej), informatykę, angielski ze słabszą grupą i pracę w bibliotece. Podziękowałam, jedynie chyba pójdę na wf (nie wierzę), bo miałam przygotować lekcję - będziemy pompować pośladki z Mel B. Nie no, nie poszłabym, ale obecności się przydadzą. Kto w ogóle wymyślił wf? Tak czy inaczej punktem zwrotnym było to, że mogłam przygotować coś oryginalniejszego, gdyby chciało mi się wczoraj wyjść z łóżka. Stwierdziłam, że muszę się naprawdę ciężko wziąć do roboty, bo najwyżej to branie się do roboty, które wcześniej inicjowałam, nie wystarczy. A wcale się nie obijałam. Dlatego witam, nie mam życia.



niedziela, 17 listopada 2013

260. oczyszczenie +LB (kolejny)



Nie przełknęłabym nic więcej. Impreza? Była jak wesele. Totalnie. Przyjechaliśmy tam trochę za wcześnie (na szczęście miałam podwózkę w dwie strony), a tu pusta sala, balony, tylko jakieś dzieciaki biegają. Po czym widzimy - podjeżdża samochód, a tam wysoka blondynka, która wyglądała jak jubilatka. Myślimy - super, zepsuliśmy właśnie niespodziankę. Chowamy się za płot. A tu jej mama, praktycznie identyczna - chodźcie chodźcie, tam można palić. Taaak to wyglądało jakby dzieci się chowały bo palą haha. Jubilatka przyjechała limuzyną, nadal niczego nie świadoma. Były fajerwerki. Była jakaś połowa mniej osób niż miała być (co jest moim zdaniem bardzo niefair patrząc na wydane na nas fundusze). Była masa jedzenia (w końcu dostałam dobre wegetariańskie porcje, to się chwali), masa alkoholu, tańczący wujkowie, babcie, dzieci, wodzirej.... no wesele. Czy jubilatka była z tego 100% zadowolona? Nie sądzę. Ale bądź co bądź dobrze się bawiłam, trochę zintegrowałam ze swoją (bardzo małą) częścią klasy, no i wszyscy stwierdziliśmy, że właśnie tak będzie wyglądać studniówka.
*
Tym razem zostałam nominowana przez Don'tforgettosmile :*

1. Czy żyjesz w miarę ekologicznie? Co robisz w tym kierunku?
Chciałabym bardziej niż żyję teraz. W sumie wegetarianizm jest ekologiczny. Plus wybieram chodzenie pieszo, rower (nie mam karty miejskiej - ale to chyba powinno się zmienić, bo robi się coraz zimniej. Wszak autobus jest ekologiczny). Jak już będę mieszkać sama to kupię sobie specjalny kosz do segregacji. No i kiedyś jak już będę miała milion milionów mogę działać na rzecz Greenpeace lub WWF.
2. Co robisz w ramach odpoczynku po ciężkim tygodniu?

Reset, koniecznie. Po prostu leżenie, film, książka... w piątek grałam w zapomniane przeze mnie Heroesy. Oczywiście też jakaś aktywność - ale obecnie robię ją codziennie więc się nie liczy.
3. Ulubione nadzienie do naleśników?

Chyba pozostaję przy klasycznym twarogu :)
4. Ostatnio przeczytana książka?

Przeczytana? W sumie żadna, chyba, że liczą się Chłopi t. I (tyle musieliśmy i więcej nie zdzierżę). Nadal czytam "Zeldę" i "Polskę Piastów".
5. Ulubiony jesienny zapach?

Hmmm chyba po prostu zapach liści, taki charakterystyczny, jaki w parkach się czuje :)
6. Co byś dzisiaj zjadła na deser?

Żebym to ja mogła zjeść deser, zjadłabym wszystko!
7. Masz już określone plany na przyszłość i starasz się je realizować?

Tak, chcę być dziennikarką. Chodzę na warsztaty dziennikarskie (co maturzystce zajmuje kupę czasu), które od razu działają charytatywnie - będziemy prowadzić debatę podczas festiwalu o prawach człowieka. Niby mam też umowę z wolontariackim magazynem, ale jakoś on nie rusza. Nie wiem tylko co ze studiami - raczej wszyscy (i ja już w sumie też) krytykują dziennikarstwo. Nie mniej jednak po maturze będę szukać sobie staży i być może już jakiejś pracy w zawodzie.
8. Za co lubisz/ nie lubisz Boże Narodzenie?

Lubię bardzo. Za śnieg, za pierwszą gwiazdkę, za spokój, za dobre jedzenie, za rodzinę, za choinkę, za piękny zapach, za to, że wszyscy jakoś bardziej się wtedy starają, nie będę ukrywać (choć dorosła ze mnie baba), że za prezenty też - ale za dawanie ich również.
9. Jesteś już gotowa na zimę? 

Haha masz na myśli czy zapuszczam sobie futerko albo obrastam w tłuszcz?
10. Co sądzisz o warzywnych sokach?

Tylko marchewkowy, za resztą nie przepadam.
11. Dynia czy cukinia?

Dynia, dynia, dynia!

sobota, 16 listopada 2013

259. marchewkowe ricotta hotcakes +LB




Klasyk, który nigdy mi się nie znudzi :) A ricotta hotcakes po raz drugi - i na pewno nie ostatni, teraz będę szukać nowych wariantów. Wymaga to tylko częstych wypraw do Lidla, gdzie takowa kosztuje bynajmniej mniej, niż w pobliskich sklepach/Carrefourze.

Co przeczytacie potem w LB - dzisiaj mam imprezę. Złość mnie tylko bierze, bo przy naprawdę niewyobrażalnych funduszach, jakie jej mama w to wkłada, nie pomyślała nijak o tym jak się tam dostaniemy, czy wrócimy (a to prawdziwe zadupie jest). Byłam taka szczęśliwa i w ogóle kiedy na mapie zobaczyłam, że to całkiem blisko od przystanku autobusowego - no ale tak, mapa ma skalę, czego uczą się dzieci w podstawówce - okazało się to być około 40 minut drogi po nieznanych nikomu drogach. Czekajcie kolejnej historii z cyklu "Pyza na polskich dróżkach", tym razem w eleganckiej sukience i na koturnach!

*

Zostałam nominowana przez Wiktorię B. Dziękuję :)*

1. Najlepsza piosenka poprawiająca nastrój to..?
Hmmm może The Smiths - There Is A Light That Never Goes Out? Albo muzyka Parov Stelar. W sumie nie wiem, dużo różnej muzyki lubię i słucham.
2. Jaki jest Twój ulubiony smak lodów?
Szalałam za lodami w Stanach jak tam byłam - te wszystkie Haagen-Daazs i Ben&Jerry's o smakach ciasteczkowych, karmelowych, masła orzechowego i grom wie tez jakiego - i to wszystko razem. No ale klasyczne waniliowe z prawdziwą laską wanilii też są świetne :)  
3. Jaki zapach najbardziej kojarzy Ci się z Bożym Narodzeniem?
Pomarańcze z wbitymi goździkami, zawsze robimy z mamą taką dekorację. I zapach choinki!  
4. Ile czasu poświęcasz na naukę?
Staram się codziennie, no i mam zawalone weekendy. Ot klasa maturalna...
5. Czym chcesz się w życiu zajmować?
Chcę być dziennikarką. Będę dziennikarką (podobno samomotywacja jest najważniejsza!).
6. Moją największą zaletą jest...
Upór w dążeniu do celu? Chyba tak.  
7. Jestem z siebie zadowolona, gdy...
Zrealizuję wszystko co sobie założyłam.  
8. Mam wielką ochotę na...
Czekoladę. Na razie nie do zrealizowania.
9. Łyżwy, narty czy snowboard?
Na niczym nie jeżdżę specjalnie dużo, ale jak już to łyżwy. Żałuję, że jak byłam mała tego nie praktykowałam, łyżwiarstwo figurowe jest przepiękne! Tak samo jak żałowałam, że mama nie zapisała mnie na balet (haha te dziecięce marzenia bycia "artystką").  
10. Najlepszy sposób na spędzenie wolnego czasu, to.. ?
Rower! Jeśli jest pogoda. A jak za oknem śnieg, wiatr lub deszcz - książka pod kołdrą i kawka :) Albo dobry film. Albo impreza, ale z fajnym towarzystwem.  
11. Jakie masz plany na najbliższy weekend?
Impreza-niespodzianka koleżanki organizowana przez jej mamę - będzie to pewnie przypominało wesele (w takim miejscu jest organizowane), no ale wbijam się w ładną sukienkę, najem się, naśmieję zapewne, no i open bar... :) 

Kompletnie nie mam pomysłu na pytania, a już teoretycznie 2 razy powinnam je zadać - czekam, aż coś mnie natchnie!

piątek, 15 listopada 2013

258. coraz bliżej...


No i mi zachciało się odtworzyć smak świąt. Już czekam. Choć nie mam pojęcia jak to będzie w tym roku - w końcu zawsze jesteśmy tylko 3, a teraz Babcia jest chora...


 

czwartek, 14 listopada 2013

257. słodka i otulająca +LB







I, I wish you could swim
Like the dolphins, like dolphins can swim
Though nothing,
nothing will keep us together
We can beat them, for ever and ever
Oh we can be Heroes,
just for one day

*

Zostałam nominowana przez Sanmę. Dziękuję :* Nominacje i pytania przy innej okazji.

1. Czy według Ciebie dla miłości można poświęcić wszystko?
Nie
2. Z jakiego prezentu najbardziej byś się ucieszyła?
Z listu z Hogwartu. Serio. Bo uważam ten świat za magiczny i bajkowy, łączy się dla mnie z samymi dobrymi uczuciami - miłością, przyjaźnią, mądrością, odwagą, lojalnością... no i bardzo chciałabym, żeby taki świat istniał.
3. Otwórz dowolną książkę, na dowolnej stronie. Jak brzmi pierwsze zdanie (pełne)?
Ok, przyznaję, po drugim otworzeniu mam idealny cytat (właściwie cytat w cytacie) - "Może jak wyzdrowieję, nie będę się tak bardzo bała sfruwać z wysoka i będziemy mogli pojechać razem.". 
4. Jesteś szczęśliwa? Uzasadnij.
Nie wiem. Wiem kiedy na pewno nie byłam szczęśliwa, pamiętam chwile, które naprawdę źle znosiłam i które czasem do mnie wracają. Teraz wielu z nas (i tak, ja też) ma taki tryb życia, że zwyczajnie nie ma czasu (a może tego unika?), żeby usiąść i zdać sobie pytanie "Czy jestem szczęśliwa/y?". Ja wiem, że na pewno paru rzeczy... może właściwie osób mi do szczęścia brakuje. Ale chyba się do tego przyzwyczaiłam. Czasem zbyt dużo od życia wymagam.
5. Jak myślisz, o czym ludzie najczęściej zapominają?
Właśnie o sobie samych. O spojrzeniu w głąb siebie - kim jestem dla siebie i dla świata, a kim chciałbym być, jakie mam oczekiwania do życia, co chcę zmienić, czy czuję się szczęśliwy, czy sprawiam, że ludzie są szczęśliwi.
6. Z jakim uczuciem kojarzy Ci się lustro? Dlaczego?‎
Nie ma żadnego uczucia, lustro kojarzy mi się z ocenianiem. To nie tak, że boję się luster - lubię je - ale za każdym razem jak w nie patrzę oceniam samą siebie. Czy to dobre? Chyba nie.
7. Co sądzisz o tym, kim jesteś w danej chwili?
Sądzę, że jestem silną, lecz trochę zagubioną kobietą, którą w sumie zawsze byłam. Ale z wieloma rzeczami już wygrałam. Chciałabym być lepsza dla siebie i dla innych. I chciałabym w końcu sprawić, że będę dla kogoś tą jedyną. Jak już mówiłam - i światu, i sobie stawiam za wysoką poprzeczkę. Chciałabym móc czasem odpuścić. Przestać tak mocno szukać tego wszystkiego, czego szukam.
8. Czy magia w dzisiejszych czasach istnieje?
Dla mnie istnieje magia chwili. Czasem dzieje się coś tak pięknego i nieprzewidywalnego - może to być gest, uczucie, dostrzeżenie czegoś wyjątkowego. Takich magicznych rzeczy się nie zapomina.
9. Czy jest coś czego nie tolerujesz na tym świecie? Co takiego?
Jest masa rzeczy, których nie toleruję. Zaściankowość, głupota, brak otwartości na innych i na wiele spraw, rasizm, homofobia, szowinizm, brak perspektyw na życie, obrazu samego siebie, wyzysk, przemoc, dwulicowość, stereotypy (również łączy się z tym tzw. Polak-katolik - i presja w naszym kraju związana z Kościołem), dewotyzm (widoczne jest to w małych miasteczkach i na wioskach, byle zamieść pod dywan największe gówno a na nim my tacy pobożni)... mogłabym tak wyliczać i wyliczać.
10. Jakie jest najpiękniejsze słowo na świecie?
Chyba magia. Częściowe uzasadnienie w punkcie 2 i 8.
11. Gdybyś mogła zrobić wszystko - co byś zrobiła?
Nie chciałabym móc zrobić wszystkiego, bo wtedy życie stałoby się przewidywalne - a to jedna z gorszych rzeczy, która może się zdarzyć. No chyba, że stworzyć Hogwart :)

środa, 13 listopada 2013

256. placki jak nutella


Może to głupie, ale mało kiedy dodaję jajko do placków. Jakoś tak się przyzwyczaiłam, że o, tu dodatków za dużo, o, jajko niepotrzebne itp. Dziś dodałam. Ubiłam białko z sodą oczyszczoną. Tak apetycznego mini stosiku nigdy u mnie nie było, serio. Co z tego, że cały czas się wywalały i tym granatem ubrudziłam chyba wszystko, co możliwe :D W dodatku miksowałam w najlepsze, będąc pewna, że nie ma mojej współlokatorki - a była. Mam nadzieję, że jej nie obudziłam.

Takie placki oczywiście smakują lepiej, jak nie idzie się do szkoły. Wiem, wiem, dopiero długi weekend się skończył - ale 3 lekcje, w tym brak historii, łączone francuskie i wf oraz konieczność nauki owej historii jak i geografii (z której chyba nauczycielka chce nas wszystkich udupić na koniec edukacji) przeważył i zostałam. 

Mielone orzechy laskowe z Lidla. Fantastyczna oferta, kupiłam też laski wanilii burbońskiej, laski cynamonu, suszone figi.



Stwierdziłam, że będę Was codziennie zarzucać jakąś inspiracją, a co :)


wtorek, 12 listopada 2013

255. nihil novi


Śmieszna sprawa, bo jak 5 tygodni temu miałam kryzys i mówiłam, że chcę odejść, że nie widzę sensu, przechodzę na dietę blablabla to wspomniałam, że teraz jak wstawię wafle ryżowe to nic się nikomu nie stanie. Przez 5 tygodni dieta trwa w najlepsze, a wafli jeszcze nie było. Czas najwyższy. Pyszne śniadanie

Spalili mi tęczę. Syreny wyły cały dzień. Rzucili mi petardą pod blokiem i krzyczeli "wojna!". Mój chandlerowski żart (tak nazywamy z mamą nieśmieszne żarty Chandlera z Przyjaciół, którymi się posługujemy) - "Tak strzelają, ze chyba już Nowy Rok". Ale tak naprawdę - bydło. Lubię Polskę. Szanuję historię. A to, co teraz wyprawiają - z pewnością dobrze nie zapisze się w historii naszego kraju i świata. 

 

poniedziałek, 11 listopada 2013

254.


W gruncie rzeczy bliżej im do scrumble niż placków... ale miał być jeden duży placek (kompletnie się rozwalił - śmieszna sprawa, chyba bardziej lubią mnie placki bezjajeczne), więc tak go uratowałam. Jeżeli chodzi o surowe kakao - powoli się do niego przekonuję (wybacz Sanma hahaha aczkolwiek Twój komentarz mnie bardzo ubawił :*). Dzięki Whiness zrobiłam wczoraj sobie z nich kakałko i pomimo pływających fusów (już kazałam mamie przywieść młynek, a tak czy inaczej fajnie się je rozgryzało) to było najpyszniejsze kakao jakie piłam - kompletnie inny smak. Sekretem okazało się dodać trochę więcej cukru (którego w kuchni się raczej wystrzegam), ponieważ ziarna są bardzo, bardzo gorzkie, i voila.

Chcecie kolejną historię z serii "Pyza na polskich dróżkach"? Wczoraj chciałam już (och jakże chciałam!) zabrać się za naukę wosu. Przygotowałam sobie dumnie wszystko na łóżeczku - repetytorium, zeszycik, piórniczek, cienkopisy z Hello Kitty, po czym, ups, nie mam długopisu. Wyszłam jak stałam, kupiłam jeszcze jajka i pastę do zębów. PÓŁ GODZINY chodziłam po swojej dzielni, notabene Śródmieście, centrum, serce stolycy... nope, nigdzie nie ma długopisów. W za dużym szarym dresie, bez makijażu, kolczyk w nosie, jajka w torbie (czekałam, aż mi się pobiją) po tych wszystkich wymuskanych uliczkach z wymuskanymi ludźmi (Plac Hipstera, Mokotowska, Koszykowa - kto ogarnia Warszawę wie o co mi chodzi). W końcu olśniło mnie, żeby zajść na Metro Politechnika (również koło mnie ale w drugą stronę niż chodziłam) - zniechęcona pytam w Hubizie o długopis. A Pan na to "niebieski czy czarny?". A ja na to z największą na świecie ulgą w głosie "A mogę dwa?!". I jeszcze życzył mi miłego dnia. Tak najszczerzej, najmilej - nigdy się z czymś takim nie spotkałam. Czyżby zobaczył wdzięczność w moich oczach z powodu długopisów? No, w każdym razie już chciałam oskarżać Stołeczne Miasto za to, że nie zdam przez nich matury, bo nie udostępnili mi długopisów...

Zdjęcia własne. Widok z mojego okna i archiwalne zdjęcie Paryża z rejsu po Sekwanie. Tęsknię za tym miejscem. Byłam dwa razy, a tęsknię. Tęsknię też za Rzymem, w którym byłam jako dziecko. Za Holandią, w której byłam przez chwilę. Jak to jest, że za tym tęsknię, a nie tęsknię za Nowym Jorkiem, w którym mam całą rodzinę?




niedziela, 10 listopada 2013

253.


Średnio mi posmakowały te ziarna. Pluję sobie w brodę, bo wydałam na nie niezłą sumkę ze swojego samodzielnego-uczniowskiego-który-powinien-wystarczyć-jeszcze-dwa-tygodnie funduszu. Czy ma ktoś jakieś sprawdzone patenty na wykorzystanie go?

Ogólnie wczoraj sporo z tego funduszu uszczknęłam. Ale fajnie się poczułam - to może głupie, ale jak 100% kobieta. Chodziłam po sklepach, mierzyłam tylko i wyłącznie piękne sukienki. Nakupowałam też kosmetyków. Czasem trzeba.