wtorek, 3 czerwca 2014

416. i o stracie ochoty

Kanapki z majonezem, szpinakiem, serem, rzodkiewkami i szczypiorkiem
Sandwiches with majo, spinach, cheese, radishes and chives

Jak pewnie zauważyliście moje śniadania ostatnio nie grzeszą oryginalnością. Nigdy w sumie nie grzeszyły ale teraz jadę po najmniejszej linii oporu. Prawda jest taka - po prostu nic mi się nie chce. Od kiedy skończyłam w końcu matury i wróciłam do domu tkwię w jakimś letargu. Nie mam ochoty na placki, czy jakieś pieczone "dziwne" rzeczy, serio. Nawet nie mam tak wielkiej ochoty na owsianki. Mam ochotę na masę chleba, na jajka. Może też dlatego, że i warzywa, i jajka są od mojej babci - nie umywają się od tych warszawskich. Ale to naprawdę w małej, malutkiej części. Po prostu się rozleniwiłam. Wczoraj moje jedzenie polegało na chlebie w jajku z serem i ryżu zapieczonym z jabłkami, który mama cyklicznie przywozi ze szpitala (zgadza się, dziwne jesteśmy - najlepszy ryż na świecie). W związku z tym nie wiem czy jest jakikolwiek sens w prowadzeniu tego bloga.

Zresztą - nie tylko jedzenie. Szukam pracy, pracy nie ma - wszystko było poustawiane dla znajomych znajomych najprawdopodobniej w lutym (skoro miesiąc przed sezonem wszyscy mówią mi, że przyszłam za późno). Dobra, jak będą prawdziwe wakacje łatwiej to zniosę - plaża, słońce, książki, mogę zawsze pomagać mamie w różnych rzeczach. Jak na razie jedyne co robię to gram w RPG i oglądam Breaking Bad. I się frustruję - a mama mówi, wrzuć na luz, musisz odpocząć po tym roku.

Ćwiczyć też nie ćwiczę. Od kwietnia. Najpierw tatuaż, matury, cośtam... a teraz czas najwyższy. Coś ze sobą w końcu zrobić. Poćwiczyć, mam ochotę znowu zacząć pisać. W końcu jakaś ochota.

11 komentarzy:

  1. niby proste, ale jakie pyszne - dałabym wieloziarnisty razowy chlebek i niebo w gębie gwarantowane <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem proste rozwiązania są najlepsze:)! Po co masz się zmuszać na wymyśle śniadania, skoro nie masz na nie ochoty? Nie powinnaś rezygnować z bloga, bo Twoje śniadania wyglądają smakowicie!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle lata na tych kanapkach, aż szkoda rezygnować w zamian za placki. A wiesz, że ja też jestem dziwakiem i uwielbiam szpitalowy ryż z jabłkami imkaszę manną. A moja mama szpitalową kawę na mleku.
    No i racja w tym jest, należy Ci się pogrążenie w nicnierobieniu. Ja swoje pomaturalne wakacje intensywnie przebimbałam

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście przemyślenia mamy podobne. Ciekawe jak to się potoczy :*

    OdpowiedzUsuń
  5. I przypominają się śniadanka u babci! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. odpoczynek Ci się należy po maturach ;) rób to co da Ci przyjemność, bez pośpiechu z wszystkim, tak będzie dobrze :) a kanapek jedz ile tylko zechcesz, w końcu to w tym rzecz by zaspokoić swoją ochotę, a placki czy tam owsiankę zrobisz kiedy tylko znowu nabierzesz na to chęci :)

    OdpowiedzUsuń
  7. byłabyś zainteresowana pracą nad morzem (z zakwaterowaniem)? być może jeszcze uda mi się dla Ciebie załatwić miejsce, chociaż nie wiem, czy dosłownie 1,5tygodnia się nie spóźniłaś D:

    OdpowiedzUsuń
  8. Szpitalne (zależy na jakim oddziale :P) jedzenie nie zawsze jest takie złe. Ja bardzo lubiłam makaron na mleku!

    OdpowiedzUsuń
  9. Twoja mama ma rację, powinnaś ten czas przeznaczyć na odpoczynek, wykorzystaj to, że masz tak długie wakacje! ja się leniłam i nie żałuję, na pracę jeszcze przyjdzie pora :)

    OdpowiedzUsuń
  10. strasznie podobaja mi sie te kanapki <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Ni kończ, bardzo lubię Twojego bloga.
    Oby Ci się wszystko poukładało ;)

    OdpowiedzUsuń