Zastanawiałam się, czy w ogóle publikować coś takiego, ale stwierdziłam, że zwyczajnie brakuje mi tych codziennych kilku słów. Odmówiłam propozycji pracy, choć niby jej tak chciałam. Miałabym zapieprzać jako kasjerko-barmanka razem z moją przyjaciółką. Wiem, jak ona się tam męczy, chociażby dlatego, że o tym mi napisała po pracy - o 1 w nocy. Chybabym zwariowała. I trzeba pamiętać, że nadchodzi klasa maturalna. Już w ogóle nie będę tu przyjeżdżać.I chcę muszę wygrać olimpiadę. A to znaczy, że muszę zacząć pracować na nią teraz.
Ostatnie "szkolne" (dziecinne?) wakacje powinny być takie, jakie są teraz. Nieskrępowane.
To ja idę po lody.