Kasza jaglana na mleczku kokosowym z jabłkiem i dużą ilością daktyli
Millet on coconut milk with apple and lots of dates
Rzadko tu jestem. Ostatnio moim ulubionym śniadaniem są jajka sadzone. Jakoś tak mieszkając w Warszawie sama bardziej chciało mi się kombinować - mniejszy budżet, mniej rzeczy w lodówce itp.
I tak też w Warszawie teraz jestem, wioząc ze sobą z domu mleczko kokosowe, jaglaną i ryż jaśminowy w słoikach (prawdziwy ze mnie słoik!), daktyle, pastę curry i co tam jeszcze się dało na 4 dni. W międzyczasie siedzę w niegdyś ulubionym miejscu, przekonując się co do tych wszystkich niepochlebnych komentarzy o jego obsłudze na własnej skórze. Kupuję szalone buty, a mam ochotę na jeszcze bardziej szalone. Fajnie jest.
Wyniki odebrane, w internecie, niespiesznie, o 00:40, obejrzałam film, napisałam o nim artykuł. Na stronę cudem weszłam całkiem szybko, koleżanki koczowały godzinę. I zatkało mnie. Nie spodziewałam się tak dobrego wyniku, szczególnie z historii. Opłacało się tyle siedzieć nad nią. Wymyśliłam już, że pójdę do Jeden z Dziesięciu, zawsze krzyczę przed telewizorem jak jest coś historycznego :-) Następnie odbiór w szkole, w sekretariacie już mi gratulowano, no fajnie, ale po co oni tam zaglądają? Ach ci plotkarze-nauczyciele.
Tak więc uniwersytecie - nadchodzę!