Śniadanko Charlotte: jajko z chowu wolno wybiegowego na miękko, ich pieczywo i croissant, ich belgijska czekolada mleczna do smarowania, czekolada biała do smarowania, miód lawendowy, konfitura pomarańczowa; czerwona herbata
A więc to dziś : ) Jak na razie dzień przemiły, choć pochmurny. Śniadanie zjadłam z mamą, potem ona pojechała, a ja udałam się do szkoły (dziś odpracowujemy), jedynie na lekcję historii, która okazała się przemiłym spacerem do Łazienek Królewskich. Potem pojechałam na kolejną edycję Urban Market na Warszawskie Powiśle - ogromny targ pachnący jedzeniem. Zjadłam wegetariańskiego burgera z grillowanym bakłażanem, pesto z suszonych pomidorów i greckim serem i słynne, wielkie, cynamonowe Ciacho (wielka bułka cynamonowa), a w ramach pełnoletności kupiłam sobie śliwkowy cydr (cholera, nawet mnie o dowód nie poprosili...). Miłego dnia Wam wszystkim życzę!
Takie smarowidła jak u Ciebie to mogłabym jeść na śniadanie zawsze!:)
OdpowiedzUsuńA więc happy b-day to you :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe śniadanie, a chciałabym być w tych miejscach ze zdjęć.
najlepszości :)
OdpowiedzUsuńSto lat!!! Ja tez dzis swietuje :-)
OdpowiedzUsuńLepsze pytanie czego nie jadłam! No ale mniej więcej: tego boskiego pieczonego ziemniaka z sosami, mule, pankejki od mr. Pancake, krem z pora, czekoladę z manufaktury, pawłową, tartę czekoladowo-cytrynową, spróbowałam chyba wszystkie wege pasztety, I na koniec wszystko, co robiliśmy na warsztatah ze sto900- tonu hummusu, baba ghanoush z grzankami, pitą, roladki z grilowanych bakłażanów z kozim serem, sałatkę)- hurtowe ilości ;) i oczywiście jabłka kontrolowane!
OdpowiedzUsuń