Przepis. Szukałam czegoś zupełnie innego, natrafiłam na to. Nie dodawałam żadnego cukru, tylko trochę wody do miksowania. Budyń leżakował noc w lodówce. W połączeniu z resztą chrupiących dodatków - pyszności!
Jeszcze tylko 2 dni i znowu 3 upragnionej wolności. Pojęcie względne - wolność oparta na nauce, nie mniej jednak. Pojadę na zakupy. Już sobie upatrzyłam sukienkę. To czasami dobrze robi.
Wczoraj na warsztatach kręciliśmy kolejny film. Wczułam się w swoją rolę *nerda*, miałam idealny outfit - trampeczki, błękitne skarpetki z koronką, bordowe rajstopy, granatową spódniczkę w kwiatki, granatową koszulę w kratę, szary sweterek w serek, nerdowskie okulary z kwiatkami, plecak z czaszkami i serduszkami i gameboya. Ach ten gameboy! Wygrzebałam go z pudła, ma jakieś 8 lat, dotykowy ekran (pierwszy taki - zrobił kiedyś furorę) i grałam w Mario - aż chciałabym być nerdem!
o tak, wspaniały jest ten krem. moc dwóch najwspanialszych owoców ;)
OdpowiedzUsuńgameboy! jak pojadę na gwiazdkę do domu, koniecznie muszę swojego wygrzebać.
Budyń kakaowy z awokado i banana?! Biorę! Niech tam awokado! Kakao z bananem w budyniu.... raj dla mojego podniebienia:))
OdpowiedzUsuńkocham ten krem, często jem go jako przekąskę.
OdpowiedzUsuńgameboy, szkoda, że już swojego nie mam!
To takie proste połączenie, a tworzy współnie taki idealny smak ! <3
OdpowiedzUsuńnie ma to jak budynie, jeden z najpyszniejszych deserów, a w takiej wersji jeszcze bardziej mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię takie proste, a jakże smaczne desery:)
OdpowiedzUsuń