Millet milk pudding with dessicated coconut, dried apples and dried mango, served in a peanut butter jar
Za jaglanką! :) Ugotowana wczoraj, włożona do lodówki na noc, rano podgrzana w mikrofali - i tak mi śmiesznie wyskoczyła, prawie uciekła. Równocześnie powiem Wam, że już mam dosyć tych śniadań przygotowywanych wieczorem przez maturę. Dziś najgorszy dzień - polski rozszerzony (wolałabym napisać wos, ale wiadomo, że moja nauczycielka polskiego i równocześnie pani wicedyrektor wpisała wszystkich na polski bo to "nie jest koncert życzeń"), no a potem rozszerzona historia. Za wcześnie na to, nie dość, że nie omówiliśmy jeszcze wszystkiego - a ja w dodatku czuję, że mam taką dużą lukę w mózgu jeśli chodzi o nowożytność (nie zdążyłam po prostu jeszcze tego powtórzyć). Cóż, co ma być, to będzie.
Ale świetnie wygląda! Taki ma wierzch równiutki! :))
OdpowiedzUsuńTe próbne matury w moim przypadku też były takie tylko na 'oswojenie wroga'. W listopadzie czy grudniu nie myślałam wiele o maturze, za dużo czasu do maja, żebym miała noce zarywać nad nauką. Więc traktowałam to jako sprawdzenie siebie i arkuszy.
OdpowiedzUsuńA śniadanie przygotowane wieczorem, to jednak nie to samo...
wygląda jak suflet! i to taki, co nie opada ;)
OdpowiedzUsuńno cóż, szkoła ogranicza, nie ma co do tego wątpliwości
Trzymam kciuki.Powodzenia:)Monika Szlązak
OdpowiedzUsuńW słoiczku po maśle <3 Pyszności !
OdpowiedzUsuńWszyscy narzekają na te matury, a mnie szlag trafia jak myślę, że moja cudowna szkoła nie wysiliła się nawet żeby zrobić nam maturę z angielskiego. Pisałam tylko podstawy z matmy i polskiego...
OdpowiedzUsuńwiesz, to i tak tylko próbne - jak dla mnie na przykład pisanie rozszerzonej historii (czy jak niektórzy fizyki, geografii) jest bez sensu bo w listopadzie jeszcze nie wiele umiemy. ale z angielskiego powinni Wam zrobić, żebyście się chociaż oswoili z słuchaniem
Usuń