wtorek, 15 października 2013

227. smażona owsianka i kryzysy


*smażona owsianka - bo prawie tak smakowały. Poza tym cholernie trudno było je usmażyć, przewracałam jakieś 5 razy, może jednak zaprzyjaźnię się z jajkiem?

Prawda jest taka, że wczoraj chciałam odejść. W roboczych mam zapisaną notkę pożegnalną. Odezwały się moje demony z przeszłości (normalnie mówię jakbym była Dexterem) i okazało się, że nadal ze mną są. Jak długo bym z nich nie wychodziła. Byłam gotowa znowu sobie pogłodować, kiedy w końcu stanęłam prawdzie w oczy - mojej wadze, mojemu bmi. Unikałam tego tematu jak ognia od kiedy przestałam się odchudzać, wizyta u pielęgniarki na bilans była dla mnie katorgą.

Wczoraj zjadłam naprawdę mało. Nawet sobie podliczyłam, podeszłoby pod dietę 1000kcal. I taki miałam plan na nadchodzący czas. A nawet bardziej radykalny - soutch beach, kopenhaska, lemon detox. Ale wczoraj, jakiś impuls kazał mi zalać wrzątkiem płatki owsiane. Zaczęłam sobie przeglądać fb Ewki Chodakowskiej (która swoją drogą mnie denerwuje tym, że jest wszędzie) i stwierdziłam (co uświadamiałam sobie przez te 2 lata, a teraz musiałam zrobić to samo na nowo przez dobę), że głodówką daleko nie zajdę. Co więcej, będę znowu nieszczęśliwa, znowu będę miała problemy, a umówmy się - w tym roku, w związku z maturą, trochę źle dobrałam sobie czas. Stwierdziłam, że powinnam przestać mówić "jestem zmęczona, nie mam czasu" i zabrać się do roboty. Będę ćwiczyć. Mam nadzieję, że mi się uda. W związku z tym czy moglibyście mi polecić coś na yt?

Jeżeli chodzi o zmiany na tym blogu - może minimalne będą. Mniej produktów, więcej minimalizmu. Wczoraj pisałam, że mam dosyć wydziwiania, wymyślania, żeby udowodnić coś nie wiadomo komu. Jak będzie ochota na wydziwianie - wydziwię. Kiedyś może zjem na śniadanie wafle ryżowe. W końcu kiedyś coś takiego tu robiłam i nikt nie zgłaszał pretensji.

Kto wie, może jednak zdecydowałabym się zawiesić. Jednak na mojej decyzji zaważył dziś rano przeczytany komentarz (szkoda, że nie zrobiłam tego wczoraj!) od Anonimowej - Sam. Dziękuję Ci pięknie za te słowa :) Wam wszystkim też, końcówką mojego "pożegnania" było to, że jesteście fantastyczni.

Nie mogła to chyba być bardziej szczera notka. Aż chyba nie pójdę z tej okazji na matmę.

6 komentarzy:

  1. Ja mam takie plany co tydzień...
    W tamtym tygodniu dwa dni byłam na diecie, ale to nie dla mnie.
    Teraz tylko nie jem słodyczy i ćwiczę.
    Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem podjęłaś bardzo dobrą decyzję. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z taką dietą byś za daleko nie zaszła, a efekt jojo prawie w 100% gwarantowany. A ćwiczenia to według mnie bardzo dobra decyzja. Trzymaj się ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. cieszę się, że ostatecznie zostałaś, że ostatecznie zrozumiałaś, że głodówka byłaby ... po prostu głupia. zła. cieszę się! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż miło czytać, że rozsądek zwyciężył :) Gratuluję i życzę powodzenia! ;*

    OdpowiedzUsuń