Pamiętacie moje jajka sadzone na wszystkim? Znowu one, tym razem z dyniowo-gorgonzolową wariacją. Jest tego tam tyle, że trudno rozpoznać jajka na talerzu. Baaaardzo potrzebowałam takiego tłustego śniadania po powrocie o 4 rano - w Augustowie króluje w ten weekend miasteczko tvn i Original Source.
A zaraz chyba zasnę.
Wczoraj zrobiłam jednoporcjowe muffinki z przepisu Blathin - jeden z jagodami, drugi z malinami (mama kupiła wiadro malin). Pyszne!
kurcze, a ja zawsze jajka sadzone tylko do domowych frytek i na tym koniec, czas zerwać z takimi ograniczeniami i wziąć przykład z Ciebie:D
OdpowiedzUsuńjajka sadzone kojarzą mi się z dzieciństwem i młodymi ziemniaczkami z koperkiem :) Twoja wersja zdecydowanie zachęca do powrotu do tych smaków :)
OdpowiedzUsuńile dodatków do tych jaja! samo zdrowie ;) i śliczne babeczki ;D
OdpowiedzUsuńJajka sadzone jadam rzadko, zbyt rzadko.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to Twoje danie i wykorzystam je na jakąś kolację :D
Twoje jajka sadzone na wszystkim są tak cudownie kolorowe, że w ogóle z jajkami sadzonymi się nie kojarzą! Pycha :3
OdpowiedzUsuńo matko, wszystko co z dynią poproszę <3
OdpowiedzUsuńPomysłowo - tyle dodatków do niby-zwykłych-sadzonych:)
OdpowiedzUsuńI cieszę się że muffiny smakowały!
Dawno takich jaj nie jadłam :D
OdpowiedzUsuń