No i jestem! W końcu w świecie żywych, spałam dziś do 11:30 po 4 martwych dniach. Począwszy od imprezy nad basenem u mojej przyjaciółki, następna noc (już na spokojnie) również u niej i na koniec dwa dni Warszawy. Skończyło się tym, że wczoraj praktycznie zasnęłam na pomoście już w mojej mieścinie, gdzie odbywał się jakże fascynujący (yhy) koncert Piaska (Żwirka?). Ale pogadałam ze starymi, zapomnianymi znajomymi.
dziś pojadę po mleczko kokosowe o ostatnio coś często kusi mnie na blogach ;)
OdpowiedzUsuńW upały taka zimna najlepsza ;D
OdpowiedzUsuńz takimi dodatkami na pewno była pyszna!
OdpowiedzUsuńCudowności :) Kaszy jaglanej zalanej mlekiem jeszcze nie jadłam, ale w wersji owsiankowej mi smakuje, więc tutaj pewnie tym bardziej. Kasza jaglana jest moją ulubioną :)
OdpowiedzUsuńŚniadanie z rajskiej wyspy, do zjedzenia na hamaku pod palmami...
OdpowiedzUsuńhaha to widzę akacje mijają aktywnie ;D
OdpowiedzUsuń