Przepis (powiększyłam składniki na 2 porcje; jedynie stanowczo zmniejszyłam ilość cukru - 1 łyżeczka na śliwki i tyle)
Na zdjęciu widzicie dwie porcje. Druga połowa serca dla mamy, co prawda zjadła tylko ćwierć na deser, nie mniej jednak - w końcu coś, co zrobiłam. Usunęłam wczorajszy post. Przepraszam, poniosło mnie i dziękuję wszystkim zainteresowanym. Dziś mam dużo rzeczy do zrobienia. Chcę też coś ze sobą zrobić, już zdążyłam się sobą znudzić - dlatego bardzo prawdopodobne, że dziś zrobię sama sobie (auć) septuma, no i próbuję umówić się na tatuaż, co okazuje się nie aż tak proste, bo artyści mają swoje humory i nie chcą realizować mojego pomysłu (nie ich styl). A myślałam, że płacę = wymagam, najwidoczniej nie, nie, nie.
Mama nakupiła serów, musimy jutro zrobić piknik. A teraz czytam Wasze blogi i lecę - na praktycznie ostatni dzień wakacji.
mamie na pewno smakowało! serduchowe śniadanie, idealnie :-)
OdpowiedzUsuńhej, wiesz że wczoraj dostałam to serducho od mamy! świetne jest :) ten cobbler tak samo, koniecznie do wypróbowania! ;D
OdpowiedzUsuńJak fajnie podzielić się sercem z mamą :) I dosłownie, i w przenośni :)
OdpowiedzUsuńBTW, muszę, muszę, zrobić clobber :)
pyszne to serduszko:)
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała pół takiego serducha :)
OdpowiedzUsuńTakie serduszko musiało być pyszne <3
OdpowiedzUsuńFajne takie serduszkowy cobbler dla dwojga :)
OdpowiedzUsuń