Wróciłam. W walizce oprócz prania przytargałam mnóstwo marchwi i owoców.
Nie idę na dwie pierwsze lekcje. Dziś mam gigantyczne zaliczenie ze starożytności i po prostu wiedziałam, że to nie może się udać po weekendzie w domu. Niby stopniowo się do tego przygotowywałam od dawna + autobus + pociąg, ale to niestety nic nie dało. Jeszcze wczoraj wieczorem wkurzyli mnie z UPC żądając wysokiej kwoty (wszystko się wyjaśniło, nie mniej jednak...). I nawet zdjęcie mi się nie udało. Brutalny powrót do rzeczywistości? Pogoda potwierdza.
o kurde, to nieciekawie :(
OdpowiedzUsuńAle śniadanko rekompensuje wszystko :)
głowa do góry, uda Ci się :)
OdpowiedzUsuńmocno jesienne smaki.
musisz byc dobrej myśli :)
OdpowiedzUsuńsniadanko pyszne !
myslę,że śniadanko wynagrodziły wszystko:) teraz będzie tylko lepiej!
OdpowiedzUsuńhej, będzie dobrze! uśmiech proszę :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie jesienne owsianki <3
Nie dziwię Ci się, też bym nie poszła na taki sprawdzian. Wiem co to znaczy weekend w domu i te powroty... :/
OdpowiedzUsuńMarcheeewki! Uwielbiam :)
Poszłam na niego, tylko nie poszłam na inne lekcje by się uczyć :) ot matura z historii
UsuńKażdemu zdarza się gorszy dzień, ale zazwyczaj później jest lepiej. Oby tak było i w Twoim przypadku :)
OdpowiedzUsuńzawsze mam u siebie marchew- jestem od niej uzależniona :D
OdpowiedzUsuńu mnie nie pójście na lekcje na rzecz sprawdzianu by nie przeszło D:
takie plusy mieszkania samej :)
Usuń