Wczoraj pierwszy dzień od przyjazdu tutaj nigdzie nie wychodziłam. Cały dzień. Chwilami było mi naprawdę dobrze, chwilami dochodziło do mnie lekkie załamanie, że znowu nie było tak, jakbym oczekiwała. Znowu moje wyobrażenia przeważyły rzeczywistość, a karma triumfowała. Więcej bełkotu na drugim blogu.
Dziś jest lepiej (z nogą). Już tak nie kuleję, nie jest już tak spuchnięta. Nie mogę się doczekać, jak znowu będę mogła jeździć rowerem. Ściągnę sobie Endomondo. Pomogę.
mamine drożdżowe racuchy! smak dzieciństwa <3
OdpowiedzUsuńMamine albo babcine zawsze najlepsze!
OdpowiedzUsuńRacuchy , pamietam jak babcie je robila :D pycha !
OdpowiedzUsuń