poniedziałek, 7 października 2013

219. frustracja


Wróciłam. W walizce oprócz prania przytargałam mnóstwo marchwi i owoców.

Nie idę na dwie pierwsze lekcje. Dziś mam gigantyczne zaliczenie ze starożytności i po prostu wiedziałam, że to nie może się udać po weekendzie w domu. Niby stopniowo się do tego przygotowywałam od dawna + autobus + pociąg, ale to niestety nic nie dało. Jeszcze wczoraj wieczorem wkurzyli mnie z UPC żądając wysokiej kwoty (wszystko się wyjaśniło, nie mniej jednak...). I nawet zdjęcie mi się nie udało. Brutalny powrót do rzeczywistości? Pogoda potwierdza.

10 komentarzy:

  1. o kurde, to nieciekawie :(
    Ale śniadanko rekompensuje wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. głowa do góry, uda Ci się :)
    mocno jesienne smaki.

    OdpowiedzUsuń
  3. musisz byc dobrej myśli :)
    sniadanko pyszne !

    OdpowiedzUsuń
  4. myslę,że śniadanko wynagrodziły wszystko:) teraz będzie tylko lepiej!

    OdpowiedzUsuń
  5. hej, będzie dobrze! uśmiech proszę :D
    uwielbiam takie jesienne owsianki <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie dziwię Ci się, też bym nie poszła na taki sprawdzian. Wiem co to znaczy weekend w domu i te powroty... :/

    Marcheeewki! Uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszłam na niego, tylko nie poszłam na inne lekcje by się uczyć :) ot matura z historii

      Usuń
  7. Każdemu zdarza się gorszy dzień, ale zazwyczaj później jest lepiej. Oby tak było i w Twoim przypadku :)

    OdpowiedzUsuń
  8. zawsze mam u siebie marchew- jestem od niej uzależniona :D
    u mnie nie pójście na lekcje na rzecz sprawdzianu by nie przeszło D:

    OdpowiedzUsuń