Kiedyś pisałam o mojej ulubionej mannie - oczywiście z amarantusem, morelami suszonymi i masłem orzechowym. A może na pierwsze miejsce wysuwa się ta gotowana z bananem i suszoną żurawiną? Nie wiem, ale ta jest kolejna! Jem ją od soboty i to przez nią jestem na wykończeniu puree dyniowego. Zamęczam Was też tym kajmakiem, ale po skończeniu miodu nie mam w domu żadnego słodzidła, prócz jakiejś starej melasy, a nie mam czasu, by iść na większe zakupy. No właśnie - czas! Lecę do szkoły :)
No popatrz, a ja nie jadłam żadnej z Twoich ulubionych wariacji tej kaszy, choć manna króluje u mnie w kuchni od lat.
OdpowiedzUsuńŻółto i apetycznie tu u Ciebie, zwłaszcza jak czytam jeszcze o tej dyni!
manna z amarantusem? będę musiała spróbować, koniecznie! :)
OdpowiedzUsuńleć do szkoły, leć! miłego dnia :*
twoja ulubiona mówisz, to ja chętnie spróbuję!! bo takie wariacje bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńmiłego dnia!
Ach, ta dynia. do wszystkiego pasuje!
OdpowiedzUsuńJesienna manna :)
OdpowiedzUsuńIście jesienna ! No i przepyszna :)
OdpowiedzUsuńManna króluje u mnie na podwieczorki, dyniowej z amarantusem nie jadłam, ale skoro tak zachwalasz, to nie pozostaje mi nic innego jak tylko spróbować ;D
OdpowiedzUsuńz kajmakiem pewnie nieźle się komponuje :D
OdpowiedzUsuńDyniowa rewelacja! ;)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo smakowicie :)
OdpowiedzUsuńMogłabyś napisać w jaki sposób gotujesz mannę z amarantusem? Np. właśnię tę dyniową.
OdpowiedzUsuńJak mleko się gotuje wsypuję kaszę i amarantus jednocześnie, po prostu
UsuńJakoś ilościowo w proporcji oół na pół
Usuń