Oat "crepes suzette" with orange juice - cane sugar - butter sauce served with cream cheese
/przepis
Naleśniki smażymy jak zwykle - jedynie olej dodałam do środka ciasta, w związku z tym patelnia pozostanie sucha. Na tej samej patelni (która jest już mocno rozgrzana) wysypujemy i rozprowadzamy czubatą łyżkę cukru (u mnie trzcinowy). Zaczyna się natychmiast karmelizować. Kiedy będzie płynny (a stanie się to bardzo szybko) dolewamy sok pomarańczowy (ok. 100ml) i dodajemy łyżeczkę masła. Wszystko mieszamy i gotujemy przez chwilę. Naleśniki składamy na trójkąty i zanurzamy w sosie. Dusimy z obu stron, dopóki sos prawie zupełnie nie odparuje.
Wszystko jest tu udawane - w prawdziwych crepes suzette używa się soku świeżo wyciśniętego, a nie z kartonu, skórki pomarańczy, no i jakiegoś alkoholu. Z racji tego, że soku nie pijam, a został mi po mini imprezie - muszę go jakoś inaczej wykorzystać. Alkohol dodałabym jakbym miała. Podaje się je z mascarpone - gęsty serek homo doskonale się sprawdził i zaoszczędził miliona kalorii. Były naprawdę przepyszne. I takie udawane jeszcze na pewno kiedyś zrobię.
uwielbiam te naleśniki! są takie delikatne, a smak niezastąpiony :) nawet te udawane są smaczne! sama nie robiłam jeszcze oryginalnej wersji ;p
OdpowiedzUsuńbardzo je lubię. idealne na słodki poranek ;)
OdpowiedzUsuńto takie udawanie nazywam (w tym przypadku): ,,Paryżem z plastiku". i szczerze? zupełnie mi to nie przeszkadza :)
OdpowiedzUsuńa crepes suzette są na mej liście, zrobię :)
udawane, czy nie - podobają mi się! i wiesz co? chyba nawet bardziej mi się podobają takie udawane właśnie! :) i z pewnością sobie takie zrobię :-) tylko sok wycisnę z pomarańczy, bo u mnie znowu brak takiego w kartonie, za to pomarańczy cała masa :D
OdpowiedzUsuńwyglądają obłędnie, niczym z najlepszej naleśnikarni świata :D czaję się od dłuższego czasu na crepes suzette, ale są one na ciągle wydłużającej się liście "do zrobienia", a ostatecznie jem zwykle owsiankę naprzemiennie z plackami, jaglanką czy naleśnikami XD trzeba to zmienić od nowego roku :)
OdpowiedzUsuńaaaaa ale mi miło :3
UsuńOj takimi naleśnikami nie pogardziłabym na śniadanie :)
OdpowiedzUsuńA takie 'udawane' mają swój niepowtarzalny urok :3
ha ha świetnie to określiłaś:p cóż, nie zawsze da się łagodnie przenieść Francję na polskie tereny, nawet na polskie talerze, ale takie próby mogą się okazać naprawdę smaczne:)
OdpowiedzUsuńOj tam , oj tam może udawane ale ja na początku w ogóle się nie skapnęłam ! :D
OdpowiedzUsuńjadłam kiedyś podobne, ale sos zrobiłam z podduszonej na cukrze trzcinowym pomarańczy. polecam ;)
OdpowiedzUsuńNigdy, nigdy ich nie jadłam... :O Muszę nadrobić!
OdpowiedzUsuńUdawane, czy nie i tak wyglądają obłędnie. Porwałabym wszystkie!
OdpowiedzUsuń