Pokazywanie postów oznaczonych etykietą corn flour. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą corn flour. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 2 stycznia 2014

302. +pralinki daktylowe i lasagne meksykańska


Corn-graham flour apple pancakes served with peanut butter and reese's peanut butter cups 

Wizualnie - straszne. Z tak długą przerwą zapomniałam jak się smaży placki (ha ha). Jednak mnóstwo masła orzechowego z rana to ukojenie dla mojego organizmu. Dziś po zakupy - szukanie sukienki na studniówkę i obcasów.

Prosiliście o przepis na pralinki daktylowe, a więc. Daktyle zalać wrzącą wodą, odstawić do namoknięcia. Potem należy je bardzo dobrze odsączyć. Następnie miksujemy je z kakao i z migdałami (jeśli mamy ręczny blender to najlepiej z już zmielonymi - i da się to zrobić też bez blendera rozgniatając to wszystko widelcem). Z powstałej masy (musi być sucha! mi wyszło coś prędzej jak czekolada) formujemy kulki i obtaczamy w gorzkim kakao. Przechowujemy w lodówce.

Wczorajszy noworoczny obiad był moim ulubionym. To jeden z przepisów niezawodnej Nigelli - lasagne meksykańska. Mama robi mi ją bardzo rzadko, można by powiedzieć, że na specjalne okazje. Wczoraj z lampką szampana. Na nowy rok.


1. Przygotowujemy sos - podsmażamy cebulkę, dodajemy paprykę pokrojoną w kostkę, pomidory w puszce, trochę ketchupu i przyprawy. Gotujemy jak sos do spaghetti.
2. Tortille polecam zrobić własne, ale mogą być kupione. Robimy je tak, jak mówiłam kiedyś o podpłomykach - tylko cieńsze. Mieszamy mąkę kukurydzianą z wodą i olejem. Ugniatamy ciasto jak na pierogi, robimy kulę, wałkujemy i pieczemy na rozgrzanej patelni.
3. W misce mieszamy czerwoną fasolę, kukurydzę (oba z puszki) i starkowany ser żółty (najlepiej twardy np. cheddar).
4. Naczynie do zapiekania wykładamy warstwami - najpierw trochę sosu, tortilla, mieszanka warzyw z serem, sos, tortilla itp. Zapiekamy ok. 30 minut.



poniedziałek, 4 listopada 2013

247. ale ja przecież nie jem czekolady + Peper's Białystok


No bo tak - do świąt postanowienia, ćwiczenia, dieta (aż się zdziwiłam jak w domu okazało się, że schudłam 3kg) - brak słodyczy. W tym omlecie nie ma żadnej czekolady. A smakuje jak ona :) To dopiero! Kolejne czysto resztkowe śniadanie - po powrocie o 21:00 (w pociągu w korytarzu na walizce) wszystko było oczywiście zamknięte - nie mam nawet mleka, więc właśnie sączę prawdziwą, czarną kawę. Tylko trening (który zresztą mi średnio szedł) i spać. A dziś olewam francuski, żeby zrobić zakupy i wydrukować wypracowanie. To będzie długi dzień. 3 historie. Ale chyba miły.

Babcia w szpitalu trzyma się... dobrze. Na szczęście. Na razie.

Swoją drogą czy Wam też granat robi taki rozpi*rdol w kuchni?

A my z mamą w wizycie u Peper's. Restauracja polsko-meksykańska w Białymstoku. Niestety zawiodłam sie bo dań wegetariańskich było bardzo mało, nawet zupa z czarnej fasoli, którą tak chciałam spróbować, była na bulionie (dobrze, że mnie ostrzegli). Ale suma sumarum się najadłam i wypiłam najlepszą, meksykańską kawę we wrzechświecie! Poza tym w miłym towarzystwie. Aczkolwiek kiedyś warto byłoby wpaść tam ze znajomymi na wielką michę nachos, tequilę i tańce :-) (w tle wciąż leciały przeboje z lat 80 typu Boys Boys Boys!).

już resztka quesadilli ze szpinakiem, mozarellą, kiełkami i salsą (fajnie nabrudziłam)
sałatka z awokado, pomarańczą, mozarellą i sezamem


cafe de olla - meksykańska czarna kawa z likierem pomarańczowym, cynamonem, bitą śmietaną i skórką pomarańczową


Aha no i tam są papugi :-)


środa, 30 października 2013

242. ekonomiczne, zdrowe i bez cukru! ciasto bananowe w słoiku


Chyba zakochałam się w patencie pieczenia w słoiku po maśle :) To lepsze niż owsianka w nim! 
Uwaga: do ciasta nie dodałam żądnego cukru, jest słodkie dzięki bananowi i jabłkom. 

/przepis
ok 60g mąki kukurydzianej
1 banan
1 jajko
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej (ja dodałam pewnie więcej bo zapomniałam czy dodawałam i dlatego tak wyrosło)
cynamon
mleko do konsystencji (gęstej)
 mus jabłkowy

Piekarnik nastawiamy do 180 stopni. Banana rozgniatamy widelcem. Dodajemy do niego jajko, mieszamy. Dodajemy resztę suchych składników i mleko, mieszamy. Przekładamy do słoiczka pół ciasta. Wtedy nakładamy 1-2 łyżki musu. Przekładamy resztę ciasta. Pieczemy do suchego patyczka (ok. 30-40min)

mus jabłkowy: (przygotowany dzień wcześniej)
jabłko(a) - zależy ile chcemy ale uprzedzam, mus pyszny! kroimy w kostkę, posypujemy cynamonem i zalewamy wrzątkiem. gotujemy do zmiękczenia i wsiąknięcia większości płynu (u mnie 2 jabłka gotowałam ok. 20 minut). w razie czego można odlać płyn. miksujemy na gładką masę.


Znowu dziś wstałam jakoś wcześniej. I nie mogłam spać. I chyba faktycznie jutro nie pójdę do szkoły, tylko pojadę do domu.

wtorek, 29 października 2013

241. cynamonu nigdy dość


Śniadanie prawie całkowicie zgapione od wczorajszego Blathin - nic nie poradzę, że zakochałam się jak tylko je zobaczyłam. Jednak jakoś tam na mój sposób. Mus jabłkowy z cynamonem (bez cukru!) zrobiłam wczoraj i jeszcze trochę mi posłuży. Do tego obowiązkowo druga dawka cynamonu i jestem w niebie - szczególnie, że dziś na trzecią lekcję.

Wczoraj spałam. Długo spałam. Nie poszłam na warsztaty, mówi się trudno. Za to byłam z koleżanką na filmie "Płynące wieżowce" w TR Warszawa - wstęp wolny, przedpremiera. Było tak dużo ludzi, że siedziałam na schodach. Czy warto? Film niezły, jak na Polskę bardzo kontrowersyjny. Końcówka bardzo wymuszona i za to poleciała mu moja ogólna ocena.

Zastanawiam się, czy w czwartek iść do szkoły i wtedy w biegu (znowu) lecieć na autobus do domu, w którym może już nie być miejsc i kiedy będą masakryczne korki. Czy do niej nie iść i jechać o 11 z większym prawdopodobieństwem, że dojadę wygodnie i na czas. Nie wahałabym się ani chwili, gdyby nie moje wiodące przedmioty tego dnia - fakultet z wosu i historia x2. Pewnie decyzję podejmę dopiero jutro - aczkolwiek chyba (jak mówiła Sanma wczoraj :*) powinnam się wyzbyć swojego perfekcjonizmu i takiej dużej kontroli i planowania i po prostu raz sobie odpuścić.

niedziela, 27 października 2013

239. dla miłośników awokado


Którym stanowczo jestem ja! Jestem wprawiona w robienie bezjajecznych pancakes, nawet bardziej niż jajecznych, nie mniej jednak ta wersja robiła się najprościej na świecie - to chyba zasługa mąki. Co śmieszniejsze - lepiłam je w dłoni, jak kotlety.

/przepis
mąka kukurydziana (stawiam, że ok. 1/2 szklanki)
pół łyżeczki sody oczyszczonej
1/3 awokado
łyżka płatków migdałowych
łyżeczka oleju
cynamon
mleko do konsystencji

wszystko mieszamy do osiągnięcia gęstej, plackowej konsystencji. smażymy na rozgrzanej patelnii z dwóch stron.


Już wyjaśniam o co chodziło mi wczoraj. Tak więc byłam na castingu do spotu fundacji Itaka na temat depresji u młodzieży. Ostatnio na warsztatach powiedział o tym mój prowadzący, zapisaliśmy się wszyscy. Kompletnie o tym zapomniałam, dopiero przypomniałam sobie jak do mnie w piątek zadzwonili. Zdziwiłam się, bo na wczorajsze spotkanie umówili naprawdę niewiele osób (4 dziewczyny) - nie wiedziałam na jakiej podstawie wybrali z naszej 10-osobowej grupy, głosu, według listy? Okazało się, że był jakiś tajemniczy precasting na którym mój prowadzący nas polecił. Spotkanie było w Starbucksie (znowu!). Postawili nam kawę... Cóż, niestety się nie dostałam, chyba zapeszyłam. Aczkolwiek było blisko, bo nie wybrali nas od razu - musieli się zastanowić, mieli zadzwonić po pół godziny, zadzwonili po ponad godzinie. Mi powiedzieli, żebym była ciągle gotowa między 18 a 19, bo jakby coś nie wychodziło - wchodzę do gry. Oczywiście nie dzwonili, ale trudno. Cieszę się, że tak czy inaczej wzbudziłam czyjeś zainteresowanie, że zostałam doceniona. No u teraz jestem w ich bazie jakby potrzebowali kogoś. Co prawda 250 zł przeleciało koło nosa... no ale to mogłoby być śmieszne gdyby moi znajomi zobaczyli mnie w telewizji i pomyśleli, że mam depresję :D
 

piątek, 25 października 2013

237. nagroda


Nagroda - wczoraj zrobiłam dosyć intensywny trening, więc sobie zasłużyłam, a co ;) Pewnie przy niektórych z Was to pikuś, no ale nie ma co porównywać, tylko brać się do roboty. Poza tym w końcu się wyspałam - na pierwszych lekcjach mieliśmy mieć (jakże maturzystom przydatny!) wykład na temat bakterii chlamydii (nie pytajcie). Dlatego w tym momencie zastanawiam się, czy iść na informatykę, czy dopiero na geografię (czyli na godzinę 12). Czas pokaże. Potem (mam nadzieję) na pumpkin spice latte do Starbucksa i zaczynamy weekend. Niestety wcale nie tak przyjemny, bo muszę się wziąć za 3 wypracowania. Ale już się przyzwyczaiłam.

wtorek, 22 października 2013

234. ciągle ta dynia...


/przepis
Oddzielić 2 żółtka od białek. Żółtka wymieszać z 1 czubatą łyżką puree dyniowego, dodać 1 płaską łyżką mąki kukurydzianej i 1 płaską łyżką otrębów pszennych, doprawić gałką muszkatołową. Białka ubić na sztywną pianę ze szczyptą soli i sody oczyszczonej. Delikatnie wszystko wymieszać. Na nagrzaną patelnię położyć kawałek masła, po czym szybko wyłożyć masę omletową. Smażyć z obu stron.

Nie wierzę w to, jak wcześnie dziś wstałam. Już rozumiem o co Wam chodzi z tym porannym światłem. Obudziła mnie moja współlokatorka (a mam taki słaby sen, że śpię w zatyczkach - kolejny powód dlaczego chcę mieszkać sama) wychodząc ze swoim chłopakiem o 6:30. Dobra, wstałam, zaczęłam sobie przygotowywać omlet, po czym wróciła - na pytanie, czemu wstała tak wcześnie, odpowiedziała "a tak sobie spacerujemy" i poszła spać. Cóż.

Zelda napisała kiedyś: "bardzo trudno jest być dwiema zwykłymi osobami naraz, jedną, która chce się rządzić własnymi prawami i drugą, która chce zachować wszystko to, co dawne i miłe, i być kochana, bezpieczna, chroniona."

poniedziałek, 21 października 2013

233. kluchy


*roztopionym, mała literówka mi się wkradła

/przepis
100 g twarogu (u mnie chudy)
1 jajko
szczypta soli
1 łyżka puree z dyni
3 czubate łyżki mąki kukurydzianej 
(i teraz - kluski były dla mnie zbyt kukurydziane i za mało dyniowe, więc gdybym miała ponowić przepis dałabym więcej puree, być może kosztem jajka, bądź mąki - wtedy dłużej trzeba wyrabiać)

Rozgniatamy twaróg z jajkiem i puree, dodajemy sól i stopniowo mąkę - wyrabiamy gładkie, odchodzące od ręki ciasto.

Normalnie też podsypałabym blat mąką i wycinała kopytka, jak moja mama, ale nie miałam czasu, żeby tego wszystkiego sprzątać, więc odrywałam po prostu kawałki ciasta, robiłam kuleczki i wrzucałam do wrzącej wody. Gotujemy do wypłynięcia.

Jeżeli ktoś będzie chciał to przepis wrzucę później, bo jak zwykle jestem spóźniona.
W końcu jednak kupiłam sobie książkę, która łączy przyjemne z pożytecznym i do której wciąż chce mi się zajrzeć - biografię Zeldy Fitzgerald. Wykorzystam ją do swojej prezentacji maturalnej.

Chciałabym skomentować jedną rzecz, ale chyba się powstrzymam. Zamiast tego polecam poczytać Tuwima.