Naleśniki pozostały z wczorajszego obiadu, dlatego nie musiałam marnować rano czasu na ich smażenie. Posmarowałam je serkiem śmietankowym twarogowo-kanapkowym i daktellą (czyli nutellą z daktyli: wystarczy poddusić daktyle w garnuszku z wodą do ich rozpadnięcia się, a potem zmiksować z kakao na gładką masę, tyle!). Piekłam w ok. 220 stopniach, 15 minut, w mini-piekarniczku, razem z cząstkami pomarańczy. W międzyczasie możemy się umyć, ubrać i przygotować do wyjścia, albo tak jak ja, która kolejny dzień dziś przeznacza na leniuchowanie, pozmywać naczynia. Przygotowujemy sos: jogurt naturalny mieszamy z cynamonem. I mamy najpyszniejsze, najzdrowsze śniadanie, bez grama cukru.
pyszne i takie proste w przygotowaniu! :)
OdpowiedzUsuńnaleśniczki *-* super ;D
OdpowiedzUsuńi jesteś kolejną osobą, która mnie dzisiaj daktellą kusi! :D
OdpowiedzUsuńNie ma to jak naleśniki :) Z datellą nie jadłam, ale to musi się zmienić!
OdpowiedzUsuńpragnę takiego śniadania, idealne!:)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak smakuje ta daktella! :)
OdpowiedzUsuń