niedziela, 17 marca 2013

35. dawno nie było tak pysznej kolacji



Grubą kaszę jaglaną jęczmienną ugotowałam na wodzie ok. 20 minut. Pod koniec dolałam trochę syropu z brzoskwiń. Zaczęłam miksować blenderem, po chwili dodałam łyżkę ricotty, zblendowałam. Brzoskwinię pokroiłam w kostkę, na to ułożyłam krem, na to daktellę (najlepszy wynalazek na świecie i taki prosty) i posypałam żurawiną.

Przepraszam za tą nieśniadaniową porę i nieśniadaniowy wpis, ale to chyba najlepsza rzecz, jaka mi ostatnio wyszła. I nawet zdjęcie jakoś wyjątkowo to oddaje. Gęsta, kremowa, słodko-kwaśna, otulająca. W sam raz na pożegnanie z chorobą. Jak najlepszy deser. I, choć może trudno uwierzyć - sugarfree, oprócz tych naturalnych występujących w owocach. W ogóle rzadko gdzie daję cukier, dzisiejsze poranne kanapki to był wyjątek.

4 komentarze:

  1. Muszę dodać daktyllę do jutrzejszego śniadania :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Krem z kaszy jaglanej brzmi całkiem smakowicie. I słodko, biorąc pod uwagę, że były tam i brzoskwinie, i ta cudowna daktella.

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no, ten krem brzmi OBŁĘDNIE :)

    OdpowiedzUsuń
  4. taki krem to bym zjadła, w sumie dawno tej kaszy nie miałam... pysznie u ciebie nawet na kolację ;D

    OdpowiedzUsuń