sobota, 30 marca 2013

50. zbyt cienki omlet


Dziś kupiłam sobie iPhona 5 jako przedwczesny (miesiąc wcześniej dokładnie...) prezent urodzinowy. W związku z tym zastanawiam się czy nie zmienić stylu prowadzenia bloga, bo aparat, który on ma, robi naprawdę świetne zdjęcie (dzisiejsze śniadanie jeszcze starym telefonem). Dla porównania, sernik śmietankowo-kokosowy z chałwą, nowym aparatem:



Średnio obchodzę te święta, jestem niewierząca, ale muszę jednak stwarzać pozory dla mojej Babci. Przygotowań żadnych, atmosfery wiosny - żadnej. Nie mniej jednak dla Was wszystkich życzę szczęśliwego czasu z rodziną.


piątek, 29 marca 2013

49. wiosenny hedonizm w naleśnikach


Naleśniki pozostały z wczorajszego obiadu, dlatego nie musiałam marnować rano czasu na ich smażenie. Posmarowałam je serkiem śmietankowym twarogowo-kanapkowym i daktellą (czyli nutellą z daktyli: wystarczy poddusić daktyle w garnuszku z wodą do ich rozpadnięcia się, a potem zmiksować z kakao na gładką masę, tyle!). Piekłam w ok. 220 stopniach, 15 minut, w mini-piekarniczku, razem z cząstkami pomarańczy. W międzyczasie możemy się umyć, ubrać i przygotować do wyjścia, albo tak jak ja, która kolejny dzień dziś przeznacza na leniuchowanie, pozmywać naczynia. Przygotowujemy sos: jogurt naturalny mieszamy z cynamonem. I mamy najpyszniejsze, najzdrowsze śniadanie, bez grama cukru.


czwartek, 28 marca 2013

48. owsianka jogurtowa american style


Jak mama powiedziała, że ciotka przysłała paczkę - pełną bezgustownych szmat (ciotka nie ma wyczucia), ale też z Reese's, pralinkami Lindt i płatkami, liczyłam, że to będą przesłodzone amerykańskie cherriosy, np. moje ukochane bananowe, albo o smaku masła orzechowego. Niestety, było to coś takiego. Nie jestem w stanie Wam powiedzieć jak smakuje, jak wszystkie te preparowane cuda, ale nie jest słodkie, więc stanowi kontrastowy, chrupiący dodatek do tak gładkiej owsianki.

Pomysł na jogurtową zaczerpnęłam od Magdy. Jest pyszna. Ostatnio też mam jedynie ochotę na owsianki na śniadanie.

A dziś mam zamiar odpoczywać.

środa, 27 marca 2013

47. miodowa owsianka


Przepraszam, że post dopiero teraz (skandalicznie nieporanna pora), ale... jestem w domu! : ) Szkoła, potem wszystko w biegu, ponad 4 godziny w autokarze... no i jestem. Cieszę się jak głupia i moja Mama cieszy się jak głupia (mój kot zresztą też cieszy się jak głupi).

Kocham słoiczkowe owsianki, miodowa jest niekonwencjonalna, ale godna polecenia. Tylko miodu musi być już tam mało, żeby się nie zasłodzić.

wtorek, 26 marca 2013

46. owsianka a'la ciasto czekoladowe


Zamęczę Was tymi owsiankami przez 3 dni pod rząd, ale to jedyne co mi zostało w lodówce. 
Jeszcze tylko 1 dzień i koniec męczarni, jadę do domu.

poniedziałek, 25 marca 2013

45. poniedziałkowe niemyślenie


Poniedziałek rano, wcześniej rano niż zazwyczaj. Wstawiłam kawę bez włożenia filtru i rzecz jasna - wsypania kawy. Bardzo się zdziwiłam, kiedy w dzbanuszku zobaczyłam samą wodę.

niedziela, 24 marca 2013

44. granola żytnia kakao-kawa-kokos


/przepis
Piekarnik nagrzać do 180 stopni. Dowolne płatki (najlepsza jest mieszanka wszystkich ale u mnie bida, więc były tylko płatki żytnie + otręby pszenne) wymieszać w misce z wiórkami kokosowymi. Na dno garnuszka wlać trochę wody, wysypać cukier trzcinowy do poziomu wody, sypnąć kakao i kawę mieloną (myślę, że może być też rozpuszczalna), gotować na małym ogniu - nie mieszać, ale potrząsać garnkiem. Zalać płatki, wymieszać dokładnie do połączenia. Formę wyłożyć papierem do pieczenia, przełożyć granolę. Piec do zrumienienia, podzielić na mniejsze części, dodać żurawinę, wymieszać i podpiec jeszcze trochę.

Nie wiem czy jutro będzie post. Przyjechała mama moich współlokatorek, a ja nie przepadam za kombinowaniem i kręceniem się po kuchni jak jest za dużo osób. Ogólnie wszystko wolę robić sama, nie tylko gotować, lubię po prostu być sama. To miało być jutrzejsze śniadanie, szybkie i nieskomplikowane, ale wyszła kolacja. Domowa granola z mlekiem.

43.

 
Nie mam w domu cynamonu co w tym momencie jest największym dramatem. Żartuję.
Trochę mam już tego wszystkiego dosyć.

sobota, 23 marca 2013

42. chude Bounty z patelni


Dziś już nie serniczkowa jajecznica... Przepis. Tylko zamiast cukru zmiksowałam jajko z wiórkami kokosowymi. Smak naprawdę przypominał batonik Bounty.

A dziś Wielki Antykwariat, mam nadzieję, że upoluję coś fajnego.

piątek, 22 marca 2013

41. na wolne zawsze pancakes i znowu bazylia


mąka żytnia + starta cukinia + żurawina + soda oczyszczona + suszona bazylia + trochę oliwy + mleko, wszystko na oko, miksuję zawsze blenderem z "trzepaczkowym" wsadem do konsystencji bitej śmietany, smażę na rozgrzanym woku

 
Kolejne kombinowanie tylko z tym co się ma. A nie ma się już prawie nic. Syrop malinowy to jedyne co mi pozostało, zresztą na zdjęciu widzicie, w jakiej ilości. Nie mam już masła orzechowego, którego lidlowski słoik grzecznie czeka na mnie w domu. Nie mam żadnego babcinego dżemu. Dobrze, że niedługo Wielkanoc i że tam jadę.

Znowu nie jestem w szkole. Po wczorajszej debacie (swoją drogą genialnej, czegoś takiego potrzebowałam), dopiero miałam czas by usiąść. A była to godzina 20. Nauka map politycznych Azji, Afryki i (chyba) Australii trochę już nie wchodziła w grę.


czwartek, 21 marca 2013

40. owsianka eksperymentalna na wiosnę


Dziś eksperymentuję. Po pierwsze - dodanie jajka, którego panicznie się bałam. Niepotrzebnie. Czy to powtórzę? Możliwe. Po drugie - cukinia, tego się akurat nie bałam. Jest to też jeden z elementów eko-jedzenia: wykorzystywania na maksa wszystkiego, co ma się w lodówce. A ja po upieczeniu wczorajszego chlebka bananowego żadnych owoców już nie mam. Tylko cukinię. I suszone jabłka, domowe, robione przez moją mamę w hurtowych ilościach (z jabłek niekupnych!). No i bazylia dodana do słodkości - też chciałam spróbować i nie zawiodłam się.

Pytanie skąd u mnie drugi z rzędu pusty słoik po maśle? To masło prosto z Holandii mojej współlokatorki, która jadła je jakieś pół roku (...kiedy ja swoje kończę w tydzień). Samego nie dała mi spróbować (bo bym pożarła?), ale jak poprosiłam o słoik, z lekkim zdziwieniem mi go oddała. Szczerze - niewiele się różni od tego z Marksa&Spencera.

A czwartek na 10, rozważam uczczenie dnia wagarowicza i ucieczkę z dwóch polskich (tak, klasa humanistyczna), potem na cudowne warsztaty z dziennikarzami Radiowej Trójki, a i 2 pozostałe dni bardzo kulturalne, bo jest festiwal w mojej szkole, którego spektakle recenzuję. Niech żyje wiosna! :)

środa, 20 marca 2013

39. chlebek bananowy - jeszcze gorący, odchudzony i maksymalnie zdrowy.


Chodziło ze mną od tak dawna, że jak już go zrobiłam - na Międzynarodowy Dzień Szczęścia (który dla mnie był raczej Dniem Pecha) to musiałam się z Wami z nim podzielić. Odchudzony i pyszny, naprawdę pyszny.

/przepis
1,5 szklanki mąki żytniej (ew. trochę więcej jak jest za mokre)
1 jajko
1/3 szklanki oleju (użyłam Oliwier - rzepakowy z oliwą z oliwek)
2 banany, rozgniecione na miazgę
garść żurawiny
trochę sody oczyszczonej, soli
porządne "sypnięcie" cukrem trzcinowym (ale nie tyle ile widziałam w przepisie co mnie przeraziło - 2/3 szklanki; ten chlebek zawiera może jej 1/10 i jest  naprawdę słodki) 
cynamon

Wszystko wymieszać, keksówkę wysmarować tłuszczem, przełożyć ciasto, piec w piekarniku w 180 stopniach do zrumienienia i suchego patyczka, tyle filozofii.

38.


Ta owsianko-kaszka (polenta?) gotowana z syropem z brzoskwiń to był strzał w dziesiątkę. Kolejny powód dlaczego nie warto wyrzucać jedzenia, robiłam już rzeczy z odpadkami z sokowirówki, a teraz to. Była pyszna, delikatna, mocno brzoskwiniowa, jak kaszki dla bobasów.

Dziś znowu wyjątkowo wcześnie. I nawet idę na wf pomimo wielkiej niesprawiedliwości (większość grupy zwolniona, a akurat dziś jeszcze większa większość).

PS: Pewnie często widzicie na blogu zamiennie kubki z Cornelią z WITCH ew. ten z H2O - tak, to moje wspomnienia i powrót do dzieciństwa... i jednocześnie ulubione kubki do kawy.

wtorek, 19 marca 2013

37.


Miały być serniczki z patelni z przepisu Sylwii. W końcu kupiłam jajka i zawsze strasznie chciałam ich spróbować. Miałam tylko serek wiejski, ale pomyślałam - czemu nie. To mógł być mój pierwszy błąd. Ciasto było za rzadkie, nie chciałam dodawać więcej mąki (razowej), więc dodałam rozgniecionego banana. Potem połączyły mi się na patelni, chciałam więc zrobić serniko-giganta, ale nawet nie mogłam go przewrócić.

Wyszło więc coś takiego. Jako że nie jestem fanką wyrzucania jedzenia, no i gonił mnie czas, to pomyślałam, że przynajmniej spróbuję. I wiecie co? To naprawdę było pyszne! Serek wiejski idealnie imitował jajecznicę, był ciągnący się, no i słodki, dzięki cukrowi trzcinowemu i przede wszystkim bananu. Dodatki idealnie się z tym komponowały, masło orzechowe super się rozpuszczało. Może to brzmi śmiesznie, ale mam ochotę raz jeszcze zepsuć te serniczki.

poniedziałek, 18 marca 2013

36.



Trochę zjarane kanapki w gruncie rzeczy... ale i tak pyszne. Dziś cały dzień grilluję. Miałam pomysł żeby ten czerstwiejący chleb przerobić w jakieś fajne tosty francuskie, jak wszyscy zresztą, ale brak jajek i ochota na słony smak zdominowały dzisiejszy poranek. Inspiracją żeby nie wrzucić tego zwyczajnie do opiekacza a zgrillować była wielkość chleba, no i Charlotte, w której jadłam bardzo podobną kanapkę, tylko z kozim serem. Smakuję o wiele lepiej jak są jeszcze nasączone oliwą.

Poza tym słońce prawie przez cały dzień, 3 sprawdziany przerodziły się w 2 i to dosyć banalne, no i zwolnienie z dwóch ostatnich wfów, fajnie dziś jest.

PS: Czy ktoś mógłby mnie wtajemniczyć w Liebster Blog, bo za bardzo nie wiem o co chodzi?

niedziela, 17 marca 2013

35. dawno nie było tak pysznej kolacji



Grubą kaszę jaglaną jęczmienną ugotowałam na wodzie ok. 20 minut. Pod koniec dolałam trochę syropu z brzoskwiń. Zaczęłam miksować blenderem, po chwili dodałam łyżkę ricotty, zblendowałam. Brzoskwinię pokroiłam w kostkę, na to ułożyłam krem, na to daktellę (najlepszy wynalazek na świecie i taki prosty) i posypałam żurawiną.

Przepraszam za tą nieśniadaniową porę i nieśniadaniowy wpis, ale to chyba najlepsza rzecz, jaka mi ostatnio wyszła. I nawet zdjęcie jakoś wyjątkowo to oddaje. Gęsta, kremowa, słodko-kwaśna, otulająca. W sam raz na pożegnanie z chorobą. Jak najlepszy deser. I, choć może trudno uwierzyć - sugarfree, oprócz tych naturalnych występujących w owocach. W ogóle rzadko gdzie daję cukier, dzisiejsze poranne kanapki to był wyjątek.

34.


Zatrważająco wcześnie dziś wstałam. Tak, że aż nie uwierzyłam. Leniwie robiłam to śniadanie w oświetlonej rannym słońcem kuchni, pięknie pachniało cynamonem. Ostatnie chwile, jakie mogę sobie pozwolić na leniwienie się. Choroba mi niestety nie odpuszcza, ale już dosyć tego, skończyłam Californication. 



sobota, 16 marca 2013

33.

Sos z masła orzechowego i krówki zrobię jeszcze nie raz - rewelacyjne przenikanie się smaków - chyba wszyscy znają smak orzeszków w karmelu.  Wystarczy podgrzać łychę masła orzechowego (u mnie crunchy) z jedną krówką, na odrobinie wody, do roztopienia się krówki, wymieszać.

Krówki jako haracz po akcji mojej szkoły "Studnia dla Afryki" w ramach której wystąpili nauczyciele. Aż się wyrwałam ze swojego łóżka żeby to zobaczyć - i nie żałuję!

A potem wstąpiłam do nowo powstałej wegańskiej burgerowni w Warszawie - Krowarzywa. Polecam każdemu, kto się pojawi. Przystępne ceny, do wyboru kotlet jaglany, cieciorkowy, warzywny, sojowy czy sejtanowy (wzięłam ten bo w życiu nie jadłam sejtanu), ich własne bułeczki i sosy (wegański majonez!).


piątek, 15 marca 2013

32.


*krem, czyli płatki Cornflakes zmiksowane z jogurtem naturalnym (i mlekiem bo mi nie starczyło) i bananem

Wygląda to jak na jakieś dziecięce urodziny.
Jeszcze nie wyzdrowiałam, ale ten tydzień powoli zmierza ku końcowi pod znakiem łóżka, Californication i jedzenia. Wypróbowałam wszystkie nowe Milki, od poniedziałku wracam na siłownię i do octu.
 

czwartek, 14 marca 2013

31.


/przepis
Wszystko sypię na oko - są pszenno-żytnie bo skończyła mi się żytnia mąka i musiałam ukraść (ćśśś) trochę pszennej od moich współlokatorek. Do tego 3/4 200g. opakowania truskawkowego serka homogenizowanego, trochę sody oczyszczonej, oliwy. Zaczynam miksować, konsystencja jest za bardzo zbita, więc leję jogurt naturalny, a potem jeszcze mleko, dopóki masa nie przypomina gęstej bitej śmietany. Formuję placuszki chochlą do zupy i smażę z dwóch stron na rozgrzanym woku, bez tłuszczu. Dekoruję resztką serka i truskawkami.

 

Wyzdrowieję jak będzie wiosna.
A wczoraj do łóżka i Californication była ta pizza bez drożdży, na żytnim spodzie. Z Ajwarem, serem, porem i oliwkami. Pyszna.

Nowy post nowy post (w końcu), zapraszam: http://lattenachudym.blogspot.com

środa, 13 marca 2013

30. muszę się pochwalić


Nietypowo zacznę od deseru...


Cudowny! Zakochałam się od pierwszej łyżeczki. Oryginalny przepis z moimi modyfikacjami, które wyglądają tak:

/1 porcja:
Niepełną szklankę mleka zagotować, dodać cynamon (u mnie w proszku), jedną małą marchewkę pokrojoną w kostkę i 4 suszone morele, gotować na małym ogniu pod przykryciem do zmięknięcia marchewki. Zblendować. Resztę mleka wymieszać z (mniej więcej) łyżką mąki razowej, dodać do mikstury, dodać łyżeczkę miodu i jeszcze chwilę podgotować, mieszając.


A oto i obiad:


Makaron ugotować wg. instrukcji na opakowaniu (a właściwie 1-2 min. krócej żeby "doszedł" w sosie). W między czasie podsmażyć czosnek, dorzucić odsączoną czerwoną fasolę, łychę Ajvaru, odrobinę wrzącej wody, przyprawy. Zagotować, pozwolić sosowi trochę pobulgotać, jak będzie za gęsty dodać wody z makaronu. Dodać makaron, wymieszać i jeszcze trochę potrzymać na ogniu. Przełożyć na talerz, dodać pokrojone oliwki i żółty ser.

29.


wtorek, 12 marca 2013

28. post dodatkowy - dużo inspiracji



Dzisiejszy obiad:

 



Dzisiejsze lekarstwo:



Wczorajsza kolacja (i dzisiejsza też, tylko zamiast dymki - por):


Dzisiejszy deser:


27.


Najpyszniejsza improwizacja. "Inspirowana czekoladą" czyli wszystko co do czekolady pasuje idealnie - śliwki, chilli, maliny. Do tego podwójnie czekoladowa dzięki Milce Daim i jeszcze dodatkowo dzięki kakao. Ying i yang smaków też - słodycz Milki i śliwek, ostrość chilli, kwaśność malin. W sam raz na chorobę.

poniedziałek, 11 marca 2013

26.


A wczoraj na obiad...



przepis: 
Podsmażyłam dymkę (ale można normalną cebulę, czosnek, cokolwiek), dorzuciłam marchewkę pokrojoną w plastry i zalałam wrzątkiem. do zup nie dodaję kostkowych bulionów - dodałam więc sól, pieprz, curry, kurkumę, cynamon. ugotowałam do miękkości marchewki i "przejścia się" smaków, zdjęłam z ognia, wrzuciłam łychę masła orzechowego, zblendowałam


Krem z marchwi uwielbiałam sam w sobie, ale to połączenie całym serduszkiem pokochałam.

Dziś na śniadanie były bezjajeczne razowe lane kluski jabłkowe na mleku migdałowym - ale zdjęcie wyszło wyjątkowo paskudnie, poza tym przepis ten pojawia się ostatnio u wielu blogerek.

Zwolniłam się ze szkoły, zachodząc po drodze po wielkie, belgijskie frytki z Okienka - znowu zaczynam chorować i nie mam siły na gotowanie. Zostaje mi leżeć w łóżku i oglądać Californication.

niedziela, 10 marca 2013

25.


Ludzie o identycznych temperamentach zwyczajnie nie mogą razem mieszkać. Widziałam to kiedy jeździłam na miesiąc do Taty... i widzę to teraz.

sobota, 9 marca 2013

24.


Moja ulubiona. Idealnie "po piątkowa". Wróciłam po 5, poobijana, okradziona (20 zł i ostatnie papierosy, zawsze coś), z urwaną torebką i przekonaniem, że ludzie to bydło, ale tak czy inaczej z serduszkiem na wierzchu. Jak zawsze fenomenalni, nie zawiedli mnie. Po czym spałam całe 4 godziny - rodzinka moich współlokatorek postanowiła się zjechać (z dzieckiem). Tak więc owsianka na taki ranek idealna - i zaraz wybieram się dzięki tym wszystkim nienasyconym kwasom tłuszczowym do BUWu (uczyć się... albo spać).

I gratis dla Was (i to wyjaśnia po co było to wszystko):




piątek, 8 marca 2013

23.


Dzisiejsze śniadanie nudne, szybkie i powtórzone - dlatego wstawiam dwa obiady z dni poprzednich. Pyszne, lekkie, zdrowe i pełne endorfin (w końcu dni były wyjątkowo słoneczne). Dzisiejszemu zdjęcia niestety nie zrobiłam - a był to razowy makaron z brokułowym pesto z miętą, kawałkami brokuła i smażoną z szałwią cukinią. Dziś piątek, idę na fantastyczny koncert najpiękniejszego DJa we wszechświecie (klik), jest pięknie.




czwartek, 7 marca 2013

22.


Małe odstępstwo, ale za to jakie zdrowe. Poza tym eko i recyklingowe - ta marchewka to przemiał pozostały z wczorajszego świeżego soku. Co ważne z moimi pancakesami - nigdy nie dodaję do środka jajek ani cukru - jedynie odrobinę sody oczyszczonej.

wtorek, 5 marca 2013

20.


Nie wymagajcie ode mnie wiele we wtorkowy poranek (dla mnie znowu jak poniedziałek), z perspektywą ośmiu lekcji w tym na dwóch pierwszych wypracowania, a na ostatniej sprawdzianu. Poza tym po powrocie miałam pustą lodówkę. Poza tym od dawna chciałam spróbować tego mleka. Poza tym znowu przechodzę na dietę. Piję ocet jabłkowy. I jednak zabrałam tym pociągiem sokowirówkę.

niedziela, 3 marca 2013

19.


No i śniadanie w domu... tak bardzo zaniedbałam tę sokowirówkę, kiedy tu mieszkałam - teraz nie mogę się z tym pogodzić. Tyle pysznych, zdrowych rzeczy bym w niej tworzyła.

sobota, 2 marca 2013

18.


Kolejne pyszne wyjadanie lodówki na wyjazd. Tylko ten budyń - chwyciłam go wczoraj bo był pierwszy-lepszy, no a był gotowcem (taki Słodkiej Chwili który dodaje się do wody i miesza, i który ma w sobie masę świństwa). Ale to jedna z moich pierwszych prób do budyniowych owsianek - następnym razem (a następny raz na pewno będzie) - będzie lepiej.

piątek, 1 marca 2013

17.


Kolacja. Ta pasta rzecz jasna nie jest taka jaskrawa, po prostu zbiłam lampkę (brawo), więc mam okropne pomarańczowe światło, więc używam flesza, więc musiałam to jakoś przerobić. I może w taki sposób podkreśliło jej ostrość. Ale była wyjątkowo pyszna i w ramach czyszczenia lodówki : )

Dziś miałam iść do kina na Noc Oskarową (wygrałam bilety) i po raz kolejny (bo kiedyś wygrałam też na TarantiNOC) nie skorzystam z nich - okazało się, że to kino jest godzinę drogi od mieszkania. Cóż, pozory mylą... a powrót o 5 rano stamtąd i pociąg o 11 byłby ciekawym przeżyciem : > Pozostaje mi wino i jakiś dobry film online.

Miłego piątku!